Pewnego poranka, ok. 4,7 tys. lat temu, do kociołka, w którym chiński cesarz Shennong gotował wodę, wpadł liść z pobliskiego drzewa. Jak głosi legenda, mityczny Shennong, czyli Boski Rolnik, słynący z poszukiwania nowych roślin i ich udomowiania, spróbował złocistego napoju – pierwszej herbaty. Najstarsze zapiski dotyczące picia herbaty w Chinach pochodzą z X – IX w. p. n. e.
Mieszkańcy imperium wykorzystują do dziś liście Camelli sinensi nie tylko do naparu. Ze względu na smak, a także zdolność barwienia potraw sfermentowane liście herbaciane mają swoje miejsce w garnkach i na patelniach.
Jednym z tradycyjnych chińskich dań z herbatą jako przyprawą są jaja podawane w czasie świąt, m.in. podczas wiosennych obchodów Nowego Roku. Ugotowane na twardo i przestudzone jajka trzeba poturlać po blacie stołu – tak, by ich skorupka dobrze popękała. Tak potłuczone gotuje się przez godzinę w naparze herbaty oolong (ciemna, z krótko fermentowanych liści) z dodatkiem lasek cynamonu i gwiazdek anyżu, a potem pozostawia je w naparze na kolejne cztery, by białko pokryło się marmurkowym wzorkiem.
Liśćmi oolong w Chinach nadziewa się również rybę gotowaną na parze lub smażoną w woku. Natomiast krewetki long jing, po marynowaniu w winie ryżowym i podsmażaniu z przyprawami, dusi się w naparze z zielonej herbaty long jing (chin. smocza studnia). Dzięki naparowi o świeżym, „trawiastym” aromacie krewetki tracą rybi posmak.
[srodtytul]Na zielono[/srodtytul]