Reklama
Rozwiń

Najsłodsze państwo Europy

Przeciętnie Szwed zjada aż 17 kilogramów słodyczy przez rok, podczas gdy przeciętny Europejczyk tylko siedem. Skąd się wzięła ta pasja do słodkiego w narodzie, który odżywia się racjonalnie, uprawia sport i uważa, że cukier, tak jak narkotyki, powinien być zabroniony?

Publikacja: 15.11.2009 00:05

Najsłodsze państwo Europy

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Podobno za faktem, że przeciętny Svensson pochłania ogółem 50 kg cukru rocznie, kryje się taki sam paradoks jak w przypadku lekarzy, którzy palą. Są świadomi, że jest bardzo szkodliwe, a mimo to nie rezygnują z palenia. Nie przejmują się po prostu faktami. Tak to widzą Thomas Hedlund i André Persson, autorzy książki „Słodycze dla ludu” – o tym, jak Szwedzi stali się niewolnikami cukru.

Według nich, uwielbienie cukru to zachowanie odziedziczone z czasów kamienia łupanego. Słodkie sygnalizowało kalorie. Gdy pożywienie było dostępne, należało korzystać z okazji. Następnego dnia bowiem groził głód. Jednak nie wszystkie narody to łakomczuchy. Dlaczego więc Szwedzi?

Otóż od połowy XIX w. cukier w Szwecji stał się dostępny dla każdego, ponieważ staniał. Wszyscy zatem mogli sobie pozwolić na kupno słodyczy. Kraj był już samowystarczalny w pokryciu popytu na buraki cukrowe. Fabryki słodyczy powstawały jak grzyby po deszczu. Na przełomie wieku istniało ich już ponad 100.

W latach 50. Instytut Zdrowia Narodu zalecił jedzenie słodyczy tylko raz w tygodniu, w soboty. Zwyczaj racjonowania przez rodziców łakoci dla dzieci trwa do dziś. Problem tkwi jednak w tym, że dorośli zajadają się słodyczami nie mniej niż dzieci.

Autorzy „Słodyczy dla ludu” twierdzą, że przez ostatnie 30 lat podwoiła się konsumpcja słodkości, m.in. dzięki temu, że w latach 80. w sklepach pojawiły się cukierki na wagę. Każdy mógł sobie nabrać do papierowej torebki, co chciał i ile chciał. Mógł wybierać spośród kilkudziesięciu rodzajów, „jadł oczami”. Wkładali więc Szwedzi do torebek: żelatynki w kształcie buteleczek, smoczków, łódek, monet i samochodzików, długie makaroniki o smaku maliny i kajmaku, czarne pastylki lukrecji, pianki, niebieskie drażetki, anyżkowo-czekoladowe kuleczki posypane kakaowym grysikiem... I tak zostało do dziś.

Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu

Podobno za faktem, że przeciętny Svensson pochłania ogółem 50 kg cukru rocznie, kryje się taki sam paradoks jak w przypadku lekarzy, którzy palą. Są świadomi, że jest bardzo szkodliwe, a mimo to nie rezygnują z palenia. Nie przejmują się po prostu faktami. Tak to widzą Thomas Hedlund i André Persson, autorzy książki „Słodycze dla ludu” – o tym, jak Szwedzi stali się niewolnikami cukru.

Według nich, uwielbienie cukru to zachowanie odziedziczone z czasów kamienia łupanego. Słodkie sygnalizowało kalorie. Gdy pożywienie było dostępne, należało korzystać z okazji. Następnego dnia bowiem groził głód. Jednak nie wszystkie narody to łakomczuchy. Dlaczego więc Szwedzi?

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem