Idąc za tym mitem, metaforycznie można stwierdzić, że w podobnych okolicznościach na scenie muzycznej pojawił się CO.
Hip-hop niewątpliwie był jego ojcem, ale artysta od początku postępował z nim bezceremonialnie. Pastwił się nad osłabionym żywicielem potwornie, rozrywając go na kawałki już w trakcie przyjścia na świat. Dorastając nie omieszkał cynicznie wykorzystywać przekazanych mu dobrych genów, ale uparcie poszukiwał przy tym zupełnie nowych form wyrazu.
Pierwsze dźwięki, jakie pokazał Kujawski – za sprawą udanej płyty “!Comoc!” (2004) – nijak nie wpisywały się w funkową spuściznę, nie miały też zupełnie nic wspólnego z ulicznymi hymnami opartymi na próbkach skrzypiec i pianina. Chwalony w zagranicznej prasie muzyk został więc właściwie zlekceważony przez rodzimych odbiorców rapu. Ci przespali zresztą również zeszłoroczny, wydany nakładem oficyny Qulturap, album “Verge”. Szkoda, bo to pomysłowy, do imentu przesycony elektroniką, krążek. Wcale nie tak ciężki, hałaśliwy i dysharmonijny, jak można by sądzić.
Proszę nie liczyć, że sobotnia wizyta w Coco De Oro sprawdzi się jako ekwiwalent sesji z tym CD. Historie z “Verge” zyskają bardziej dynamiczną, lepiej pasującą do klubowych przestrzeni oprawę. Koncert będzie zarazem zapowiedzią projektu Sergio Oo Aaa.
[i] Co, Coco De Oro, ul. Potocka 14, bilety: 5 zł, rezerwacje: tel. 22 833 52 13, sobota (15.05), godz. 21[/i]