W życiu 35-letniej Milli Jovovich w ostatnim czasie sporo się zmieniło. Bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem były narodziny w październiku 2007 roku córeczki Ever. W ub. roku aktorka sformalizowała też swój wieloletni związek z ojcem dziecka, reżyserem i scenarzystą Paulem W. S. Andersonem. Para ma za sobą owocną współpracę również na gruncie zawodowym – to właśnie Anderson obsadził Millę w roli Alicji, pogromczyni zoombich, w kolejnych częściach sagi „Resident Evil” (2002, 2004 i 2007). Odwołujące się do kultowej gry komputerowej filmy (ostatni, czwarty jest na etapie postprodukcji) przyniosły pięknej aktorce spore grono młodszych fanów.
Jovovich nie pierwszy raz w swojej karierze odgrywa rolę muzy reżysera. I dobrze na tym wychodzi. Jako aktorkę wylansował ją w 1997 roku Luc Besson. Ich pierwszym wspólnym filmem był „Piąty element”, gdzie Milla zagrała rudowłosą kosmitkę Leeloo – tytułowy piąty element. Razem nakręcili jeszcze kostiumową superprodukcję „Joanna d’Arc”. Małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu i rozpadło się po dwóch latach. – Gdyby „Piąty element” zrobił Amerykanin, kobiety mogłyby co najwyżej należeć do haremu głównego bohatera – żartowała Milla w jednym z wywiadów. – Wielkie studia nie wierzą, że kobieta może przyciągnąć publiczność na film akcji. Zwykle w takich produkcjach główną postacią jest potężny facet. Zaufanie do pań, że i one mogą udźwignąć takie role, jest bardzo europejskie...
Gwiazda podkreśla, że odkąd została mamą, stała się ostrożniejsza. Już nie rywalizuje z kaskaderami i korzysta z ich pomocy w najniebezpieczniejszych ujęciach, co dawniej prawie się nie zdarzało. Teraz aktorka i jednocześnie młoda mama unika niepotrzebnego ryzyka. Co nie znaczy, że zamierza siedzieć w domu w kapciach. W ekspresowym tempie wróciła po porodzie do znakomitej formy i sylwetki modelki, co udowodniła występując w ub. roku w śmiałej sesji fotograficznej dla jednego z popularnych magazynów.
Ale droga, którą skromna dziewczynka z Kijowa, potem córka emigrantów w Ameryce, musiała pokonać, żeby dojść do sławy, pieniędzy i domu w Hollywood, była długa i kręta. Milla, a właściwie Milica Natasza Jovovich, urodziła się w 1975 roku w dawnym Związku Radzieckim. Wczesne dzieciństwo spędziła w rozjazdach – między Londynem, gdzie studiował medycynę ojciec, Serb z pochodzenia, a Kijowem, skąd pochodzi matka, radziecka aktorka Galina Loginova. W 1981 roku rodzina przeniosła się do Anglii, a stamtąd do Sacramento w Kalifornii, by w końcu osiąść na stałe w Los Angeles.
Małżeństwo rodziców rozpadło się, a ojciec Milli za oszustwa finansowe na wiele lat trafił do więzienia. Matka, kiedyś wzięta aktorka (filmy, w których grała, zostały w ZSRR wycofane z emisji po jej wyjeździe), musiała chwytać się najróżniejszych zajęć, pracowała m.in. jako sprzątaczka w domu reżysera Briana De Palmy. Sytuacja poprawiła się dopiero, gdy powtórnie wyszła za mąż. Mimo trudnej sytuacji materialnej zadbała o edukację córki, zapisała ją na lekcje tańca i śpiewu, sama uczyła podstaw gry aktorskiej.