Reklama
Rozwiń

Vavamuffin – „Mo’ Better Rootz”

Nie mamy wątpliwości, co jest najważniejszą polską premierą wakacyjnych miesięcy. Czwarta płyta popularnego zespołu Vavamuffin – „Mo’ Better Rootz” – porwie wszystkich. Niezależnie, czy bliskie, czy dalekie jest im klasyczne reggae. Poza tym grupa znów sławi stolicę.

Aktualizacja: 25.08.2010 15:44 Publikacja: 25.08.2010 15:37

Vavamuffin przekonuje, że Warszawa jest „piękniejsza niż Paryż na fotkach”

Vavamuffin przekonuje, że Warszawa jest „piękniejsza niż Paryż na fotkach”

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Warszawska grupa od początku stanowiła kolektyw indywidualności, ale nigdy nie było widać tego lepiej niż teraz. Jej członkowie angażują się w autorskie projekty, rejestrują gościnne występy, grają u innych artystów, a nawet produkują im całe albumy. Jednak Vavamuffin nigdy nie traktowali drugoplanowo.

[wyimek][link=http://empik.rp.pl/mo-better-rootz-vavamuffin,prod58392688,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl [/link][/wyimek]

[srodtytul]Z partyjnym kacykiem[/srodtytul]

– To, czego nauczyliśmy się na własną rękę, wnosimy jako wartość dodaną. Vavamuffin to dla nas statek matka. Gdy potrzebuje pomocy, inne rzeczy automatycznie idą na bok – przekonuje Pablopavo, wokalista, ale także autor świetnie przyjętego solowego „Telehonu”.

– Nowa płyta Vavy jest wynikiem obserwacji poczynionych przez ostatnie trzy lata. Nasłuchaliśmy się wielu nowych (i starych) produkcji, napatrzyliśmy się na wiele sytuacji, było sporo czasu, żeby przełożyć to na kawałki – uzupełnia Mr. Reggaenerator, drugi „głos” w zespole.

Gdy oddala się na chwilę, Pablo przekonuje, że wkład Reggaeneratora był dla warstwy tekstowej „Mo’ Better Rootz” najważniejszy. Ma rację. Trzeba posłuchać, jak apeluje o to, by „kochać można było bez opodatkowania ciał” i żeby „Vava nie pomyliła się Vivą”. Ewentualnie zwiastuje „huragan, który bez pardonu z parkietu powyrywa setki dech”. Do niego należy też najlepsza definicja postawy kapeli – „bosko, ale w ostrogach”.

Ten charakter dobrze widać. Trzecia ze stojących za mikrofonem postaci, najbardziej doświadczony w całej ekipie Don Gorgone, zmuszona była niestety ograniczyć swoją rolę w związku z przejściowymi problemami zdrowotnymi. Koledzy mówią, że dał z siebie więcej, niż mógł. Gdyby słuchał lekarzy, w ogóle nie powinien brać udziału w przedsięwzięciu.

Ale nikt w „plemieniu Vava” nie brał takiego scenariusza pod uwagę. Większość utworów powstawała bowiem od zera, w czasie prób – również dlatego, że gdyby powtórzyć doświadczenia ze studyjnego „Inadibusu”, byliby dopiero w połowie pracy. Często kompozycje docierały się dopiero podczas koncertów. O ostatecznym kształcie utworów i całej płyty decydował każdy z członków. Pełna demokracja.

[link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/507831_Bosko__ale_w_ostrogach.html]Czytaj więcej w Życiu Warszawy[/link]

Warszawska grupa od początku stanowiła kolektyw indywidualności, ale nigdy nie było widać tego lepiej niż teraz. Jej członkowie angażują się w autorskie projekty, rejestrują gościnne występy, grają u innych artystów, a nawet produkują im całe albumy. Jednak Vavamuffin nigdy nie traktowali drugoplanowo.

[wyimek][link=http://empik.rp.pl/mo-better-rootz-vavamuffin,prod58392688,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl [/link][/wyimek]

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta