Dzięki temu na scenie Teatru Na Wyspie usłyszymy artystów bardzo różnych. Z jednej strony Wojciecha Waglewskiego i Mateusza Pospieszalskiego w kameralnym, akustycznym wcieleniu. Z drugiej – bezpieczny jazz głównego nurtu w wydaniu Bogdana Hołowni. Pomiędzy nimi znajdzie się objawienie zeszłorocznej sceny awangardowej: nieobliczalny i nieujarzmiony Paristetris.
W te wakacje już wcześniej Łazienek nie chciało się opuszczać. Po co, skoro można było spędzać dni, spacerując w nieskończoność urokliwymi, zacienionymi alejkami, potem zaś cieszyć się „Koncertami z koksem”. Choć park kojarzy się głównie z repertuarem klasycznym, w lipcu i sierpniu zaproponowano jednak muzykę świeżą – Kasię Nosowską, Gabę Kulkę, BiFF i Motion Trio. Teraz przyszedł czas na podsumowanie udanego, niebanalnego sezonu.
Entree rozpocznie w piątek duet Waglewski – Pospieszalski. I tak jak zwyczajowo na panewce paliły próby zaszufladkowania tego, co grali razem ze swoją grupą Voo Voo, tak teraz trudno przewidzieć, czym zachwycą publiczność. Sam „Wagiel” przyznał zresztą, że to widzimisię podyktowane atmosferą miejsca, reakcją publiczności i nastrojem artystów zadecyduje o repertuarze. A ci starzy wyjadacze z godną pozazdroszczenia lekkością przeskakują z rocka na folk czy jazz.
Sobotni Paristetris doświadczenia ma wiele mniej, odwagi za to w nadmiarze. Straceńczy eklektyzm członków projektu prowadzi ku dźwiękowej anarchii. Co tu jest – i rzężące gitary, gramofonowe skrecze, ujmujący syreni śpiew, wirtuozerskie partie pianina, nieutrzymany w jakichkolwiek ryzach rytm. Moretti i Masecki z żoną Candi powołali do życia bestię wyrywającą się ku freejazzowi, wiecznie głodną kabaretu, drażnioną elektroniką. Możliwe są zatem ofiary pośród co mniej otwartych słuchaczy.
Obyczaje swym fortepianem złagodzi wirtuozerski Hołownia. Nie może być inaczej, bo w niedzielę oprze się na nieśmiertelnych utworach Wasowskiego i Komedy.