Rewia mundurków

Szkoły, które wprowadziły jednakowe stroje ulegając ustawie Giertycha dziś uznają, że to prestiż i reklama. Mundurek wyróżnia ich uczniów.

Publikacja: 01.09.2010 01:34

Rewia mundurków

Foto: Rzeczpospolita

Gdy minister Giertych wprowadził mundurki w 2007 roku, szkoła od razu się skonfliktowała. Rodzice i urzędnicy kłócili się, ile stroje mają kosztować i kto ma za nie płacić, a uczniowie, jaki mają mieć fason i kolor. Część była za, większość przeciw. Ustawą niszczyć wolność jednostki, tłumić swobodę ekspresji? Media kpiły z Giertycha i w końcu po długich awanturach, w 2008 roku epizod mundurkowy zgasł śmiercią naturalną.

Na pogiertychowym polu bitwy główną zasadą pozostał brak zasad. Każdy nosi to, co chce. W grupie wiekowej od lat dziewięciu do 19, zwłaszcza w jej żeńskiej części, strojem rządzi nie regulamin, ale moda. Wprawdzie samorzutnym mundurkiem nastolatków są dżinsy i bluza, ale to tylko pozór uniformizacji. W tajnym systemie kodów każdy uczeń wie, co jest markowe, a co z supermarketu. Buty, bluzy, dżinsy bezlitośnie klasyfikują pozycję właściciela.

V Społeczne Gimnazjum STO w Warszawie przy ul. Bachmackiej nie ma mundurków. – Zakazy i nakazy są niepotrzebne, twierdzi 14-letni Mikołaj Cichocki. – Koszulki z logo sami zakładamy na uroczystości, chociaż nie są obowiązkowe.

Tymczasem, trzy lata po upadku ustawy Giertycha, mundurki mają się nieźle. Teraz już nie jako egalitarny, bezosobowy fartuch, ale strój, który zaznacza tożsamość i tradycję szkoły, wyróżnia jej uczniów, buduje ducha wspólnoty. – Nie lubi się tego, co przymusowe – mówi Krzysztof Stangierski, właściciel łódzkiej firmy Dresscode, szyjącej stroje szkolne. – Kiedy mundurek przestał być obowiązkowy, stał się powodem do dumy. Ustawa dała taki efekt, że szkoły, które zamówiły wtedy stroje z obowiązku, teraz dochodzą do wniosku, że to niezły pomysł. Ale wciąż to mniejszość. Sądzę, że nie więcej niż 10 procent.

[srodtytul]Od tarczy do logo[/srodtytul]

MEN nie ma informacji na ten temat. – W ustawie jest zapis, że szkoły podejmują decyzję samodzielnie – mówi Justyna Sadlak z biura prasowego MEN. Aleksandrze Nowak z kuratorium w Krakowie na prośbę „Rz” nie udaje się ustalić, w ilu szkołach publicznych w Małopolsce wprowadzono strój szkolny. Kuratorium warszawskie również takiej ewidencji nie prowadzi.

Widać jednak, że starym szkołom z tradycjami zależy na podkreśleniu tożsamości strojem lub przynajmniej jego elementami. Tradycja ma dzisiaj wartość, także promocyjną. Publiczne Liceum im. Stefana Batorego (zał. 1918 r.) strój szkolny miało przed wojną. Dzisiaj czapka i czarna spódniczka dla dziewczyn przetrwały w stroju galowym. Swoje stroje mają krakowskie Liceum Zakonu Pijarów, Gimnazjum i Liceum Sióstr Prezentek, w Warszawie Nazaretanki, Zmartwychstanki, szkoły angielska, amerykańska. W Zespole Szkół Salezjańskich nr 9 w Krakowie (zał. 2002, szkoła publiczna, niepłatna) gimnazjum ma granatową bluzę i taki sam krawat z logo szkoły, liceum – podobny zestaw, tylko beżowy.

– W gimnazjum strój jest obowiązkowy, w liceum nie, ale uczniowie chętnie go noszą – mówi Agnieszka Sasinowska z sekretariatu.

Od czasów PRL mundurek zatoczył koło: od egalitarnego do elitarnego. Teraz wraca do korzeni, bo istniał w Polsce rozbiorowej i w II Rzeczypospolitej. Ocalał w powieściach Makuszyńskiego, Gomulickiego, Gojawiczyńskiej. W PRL granatowy strój miał wyrównywać różnice społeczne. Dziewczynki nienawidziły siermiężnych fartuchów z podszewki obowiązkowych w latach 60. Do rękawa trzeba było przyszywać tarcze (efekt tzw. reformy jędzejewiczowskiej z 1933 roku).

W latach 80. fartuszki ustąpiły równie znienawidzonym nylonowym koszulom. Granat obrzydzono całemu pokoleniu. Po roku 90. fartuszki zniknęły ze szkół publicznych, kolory biało-granatowy pozostały w stroju galowym. Uniformy zaczęły wprowadzać nowo powstające szkoły niepubliczne. To było wyróżnienie, renoma.

– Droga była ciernista – mówi Hanna Łączyńska, dyrektorka szkoły podstawowej Przymierza Rodzin w Warszawie. – Marzyliśmy o eleganckim mundurku z marynarką, butami, podkolanówkami, takim, jakie mają w zachodnich szkołach. Okazało się, że w polskich warunkach to trudne i drogie. Skończyło się na codziennych koszulkach polo i bluzach z godłem szkoły. Spódniczki są tylko galowe. Ale rewii mody i tak się nie uniknie. Myślę jednak, że w przypadku dorastających dziewczynek, w wieku strojenia się, to bardzo ułatwia sprawę.

[srodtytul]Orkiestra i rewolucja[/srodtytul]

Uniformy szkolne mają długą tradycję w szkołach prywatnych we Francji, Anglii, Włoszech, Hiszpanii, Szwajcarii, Irlandii.

[wyimek]Na pogiertychowym polu bitwy główną zasadą pozostał brak zasad[/wyimek]

W Stanach mundurki nosili uczniowie prywatnych szkół wyznaniowych. Składały się zazwyczaj z granatowego żakietu z wyhaftowanym godłem szkoły, białej koszuli lub polo, szarych spodni dla chłopców i spódniczek w kratkę dla dziewczynek. Ubrania traktowano jako znak identyfikacyjny i wspólnotowy, swoistą reklamę szkoły. Uczniowie byli z nich dumni jak ze swoich orkiestr i drużyn sportowych. Stroje miały także uniwersytety i college. W szkołach publicznych wymiotła je dopiero rewolucja obyczajowa lat 60., ale tradycja odrodziła się w latach 80., gdy się okazało, że wiedza uczniów o markach ubrań bierze górę nad nauką.

Christopher Smith, prawnik, Amerykanin mieszkający w Warszawie, w latach 80. uczył w prywatnej żeńskiej Hutchison School w Memphis Tennessee.

– Nie było mundurków, ale w piątki dziewczynki musiały przychodzić w spódnicach. Ponieważ nie było chłopców, mniej było powodów, żeby się stroić. A właściwie rozbierać jak Britney Spears – mówi Smith, zwolennik szkolnych standardów.

[srodtytul]Dzieci manekiny[/srodtytul]

Francuzi widzą w mundurku nie tylko sposób na uporządkowanie wyglądu uczniów, lecz także na zapobieganie szkolnej przemocy. „Wyścig marek robi z dzieci manekiny, powoduje napięcia w rodzinach. Ci, którzy nie mogą finansować kaprysów dzieci, czują się wykluczeni”– napisał w raporcie Francois Baroin, wicemarszałek francuskiego Zgromadzenia Narodowego, orędownik mundurków w szkołach publicznych. (Raport cytuję za tygodnikiem „L’Express”). Ale pomysłu nie udało się na razie wprowadzić w życie.

Można zachwycać się angielskimi mundurkami, ale wyjątkową urodą i rozmaitością odznaczają się tzw. seifuku w Japonii. Wprowadzono je na początku XX wieku. Jedne mają wzór kimona, inne krój marynarski, jeszcze inne ewoluowały z munduru żołnierza pruskiego. Niezliczone wzory kokard i krawatów, zależne od pory roku i uroczystości. Dla Japończyków projektowały nawet znane marki, jak Hanae Mori czy Benetton.

– Zaprojektowanie mundurka to wyzwanie – odpowiada Joanna Klimas na pytanie, czy podjęłaby się zadania.– Kto sprosta wymaganiom i temperamentowi nastolatka? Okres gimnazjum to burza hormonów i bunt.

Kostiumografka Dorota Roqueplo projektowała mundurki dla Przymierza Rodzin. – Każdy marzy, by były ładne i dobrej jakości. A potem wszystko rozbija się o koszty. Widziałam mundurki w Anglii – z pięknej wełny, koszule z popeliny. Za taki trzeba by zapłacić 1000 zł. I tak szok wprowadzenia strojów był spory. Rodzice dzwonili z pretensjami – „Mój syn nie będzie w tym chodzić”. W ramach skromnego budżetu, jakim dysponowałam, udało się zrobić ładne stroje. Znalazłam porządną kratę na spódniczki, koszulki polo też były dobrej jakości.

Gdy minister Giertych wprowadził mundurki w 2007 roku, szkoła od razu się skonfliktowała. Rodzice i urzędnicy kłócili się, ile stroje mają kosztować i kto ma za nie płacić, a uczniowie, jaki mają mieć fason i kolor. Część była za, większość przeciw. Ustawą niszczyć wolność jednostki, tłumić swobodę ekspresji? Media kpiły z Giertycha i w końcu po długich awanturach, w 2008 roku epizod mundurkowy zgasł śmiercią naturalną.

Na pogiertychowym polu bitwy główną zasadą pozostał brak zasad. Każdy nosi to, co chce. W grupie wiekowej od lat dziewięciu do 19, zwłaszcza w jej żeńskiej części, strojem rządzi nie regulamin, ale moda. Wprawdzie samorzutnym mundurkiem nastolatków są dżinsy i bluza, ale to tylko pozór uniformizacji. W tajnym systemie kodów każdy uczeń wie, co jest markowe, a co z supermarketu. Buty, bluzy, dżinsy bezlitośnie klasyfikują pozycję właściciela.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali