Z powodu rozwoju technologii medycznych i starzenia się społeczeństw systemy ochrony zdrowia bez odpowiedniego monitorowania, w tym kompleksowych analiz ekonomicznych, oraz aktywnej polityki zdrowotnej państwa znajdą się w olbrzymich kłopotach.

Taką sytuację mamy obecnie w Polsce. Prawie wyłączne koncentrowanie się na medycynie naprawczej i wydatkach bezpośrednich musi prowadzić do błędów decyzyjnych na poziomie strategicznym.Bez odpowiednich nakładów na działania, które będą opóźniały zachorowania lub im zapobiegały, a także umożliwiały wczesną diagnozę i skuteczne leczenie, znaczna część obywateli znajdzie się poza systemem. Potwierdzają to najnowsze badania naukowe, w tym analiza IMPACT, oceniające sytuację w naszym kraju, prowadzone wspólnie z najlepszymi ośrodkami na świecie i publikowane m.in. w piśmie „The Lancet”.

W ostatnich dwóch dekadach wpływ stylu życia i prewencji na poprawę zdrowia Polaków i redukcję o jedną trzecią liczby przedwczesnych zgonów był dwa razy większy niż leczenie powikłań, takich jak zawały serca czy udary mózgu. Obecnie Polska wydaje na prewencję dziesięć razy mniej środków, niż zaleca się w najnowszych dokumentach Światowej Organizacji Zdrowia – WHO i Unii Europejskiej. Nie może być mowy o skutecznej polityce zdrowotnej bez dobrych danych epidemiologicznych i rejestrów. Tymczasem w dziedzinie, którą się zajmowałem w Ministerstwie Zdrowia w latach 2002 – 2008, tj. w Narodowym Programie Polkard (z powodu chorób serca i naczyń umiera prawie połowa Polaków), rząd zatrzymał wszystkie prowadzone w ubiegłych latach programy monitorowania zdrowia Polaków i nie wdrożył żadnej z rekomendowanych przez ekspertów analiz ekonomicznych. To niestety brak profesjonalizmu i podstawowych kompetencji.