Reklama

Serial Flight of the Conchords na DVD

Pierwszy sezon przebojowego serialu muzycznego „Flight of the Conchords" ukaże się 8 października na DVD

Aktualizacja: 05.10.2010 10:59 Publikacja: 04.10.2010 11:28

Serial Flight of the Conchords na DVD

Foto: ROL

Występuje w nim muzyczny duet Jemaine Clement i Bret McKenzie. Zanim trafili do telewizji, koncertowali po świecie. Na małym ekranie parodiują samych siebie - zespół Flight of the Conchords z Nowej Zelandii, który próbuje zrobić karierę w USA. Bohaterowie serii w swojej ojczyźnie byli sławni, w Ameryce grają w podrzędnych barach i mieszkają w niebezpiecznej dzielnicy. Bawią pomysłowymi piosenkami, które w postaci teledysków, wzbogacają i komentują akcje. Gdy jeden z nich zostaje okradziony, udają groźnych raperów w utworze „Hiphopopotamus". Nie pasują jednak do takiego wcielenia - śpiewają: „najlepsze imprezy są na herbatce u mojej babci".

Szydzą z muzycznych mód, poza hip-hopem, wyśmiewają, m.in. popowe miłosne zwierzenia. W „Ladies of the World" tworzą długą listę uwielbianych kobiet, naśladując głos Barry'ego White'a. Nie radzą sobie w kontaktach z płcią przeciwną, ale w piosenkach udają macho i wykorzystują absurdalne aluzje seksualne. W „Foux Du Fafa" śpiewają w języku francuskim; wydaje się, że o namiętności, ale naprawdę używają prostych zwrotów typu: „Co słychać?" lub „Gdzie jest biblioteka?". Na warsztat biorą również protest songi. W „Think about it” kpią z apeli artystów o pokój na świecie i z przymrużeniem oka opowiadają o wszechobecnej przemocy.

Odnoszą się także do muzycznych herosów. W jednym z odcinków, odtwarzają historię związku Johna Lennona z Yoko Ono. Dzielą się również z widzami fascynacją Davidem Bowie.

W serialu są świetne postacie drugoplanowe. Menedżer zespołu Murray, obiecuje im sławę i pieniądze, ale na spotkaniach organizacyjnych zajmuje się drobnostkami, np. sprawdza listę obecności. Komiczną wersją fanki jest Mel, jedyna wielbicielka grupy. Śledzi muzyków, grzebie im w śmieciach i opowiada o seksualnych fantazjach z ich udziałem.

Główni bohaterowie szydzą ze swojej ojczyzny. Przedstawiają Nową Zelandię jako kraj z kompleksem niższości wobec Australii, siermiężny i cywilizacyjnie zacofany. Dumny jedynie z pięknych plenerów, w których powstała ekranizacja trylogii „Władca Pierścieni" Tolkiena.

Reklama
Reklama

Stacja HBO, producent serii, zdjęła z anteny „Flight of the Conchords" w 2009 r., po emisji drugiego sezonu. Ale muzyczny duet działa dalej - wydają płyty i koncertują.

Występuje w nim muzyczny duet Jemaine Clement i Bret McKenzie. Zanim trafili do telewizji, koncertowali po świecie. Na małym ekranie parodiują samych siebie - zespół Flight of the Conchords z Nowej Zelandii, który próbuje zrobić karierę w USA. Bohaterowie serii w swojej ojczyźnie byli sławni, w Ameryce grają w podrzędnych barach i mieszkają w niebezpiecznej dzielnicy. Bawią pomysłowymi piosenkami, które w postaci teledysków, wzbogacają i komentują akcje. Gdy jeden z nich zostaje okradziony, udają groźnych raperów w utworze „Hiphopopotamus". Nie pasują jednak do takiego wcielenia - śpiewają: „najlepsze imprezy są na herbatce u mojej babci".

Reklama
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Reklama
Reklama