Ile i jakie potrawy będą u pana na wigilijnym stole?
Robert Sowa: Na pewno pojawi się 12 tradycyjnych potraw, bo tyle dań powinno być. Jak u wielu Polaków i u mnie tradycja się zmienia. Oczywiście pozostanie biały obrus, sianko pod nim, opłatek, pięknie udekorowana choinka. Na pewno będą też śledź i karp, ale też łosoś norweski lub sandacz – a więc ryby morskie i słodkowodne. Zresztą tak jest nie tylko u mnie. Byłem np. w trasie kulinarnej, podczas której gotowaliśmy dania związane ze świętami Bożego Narodzenia. I tak np. duży bank zażyczył sobie, aby podczas prezentacji u nich były dwa stoły, przy których gości będziemy uczyć sushi, poza tym przygotowujemy tam zupę z krewetkami i jagnięcinę, bo przecież dania z niej serwowane są podczas pierwszego czy drugiego dnia świąt. Na wigilijnych stołach coraz częściej gości łosoś, np. zapiekany na grzybach w śmietanie albo ze śliwkami na kwaśnej kapuście. Już od jakiegoś czasu karp pomału odchodzi do lamusa, choć nadal należy do tradycji wigilijnej kolacji. W sklepach ludzie kupują coraz częściej sandacza, suma i łososia, a nawet pangę.
Chyba panga niespecjalnie nadaje się na wigilię
Ludzie kupują ją dlatego, że ich na nią stać. To ryba bez ości i łatwo ją przygotować. Dobrze będzie smakować ryba po grecku albo w każdym innym sosie. Osobiście jej na święta nie polecam, bo można ją serwować w wiele innych dni. W Wigilię warto np. sięgnąć po ładny kawałek dorsza, namoczyć w mleku, aby zmienił kolor i ładnie pachniał, a potem usmażyć go lub upiec. Tego dnia na pewno będzie lepiej smakował niż panga.
Jedna ze stołecznych restauracji oferuje na wigilijny wieczór m.in. tartę z grzybami pod mozzarellą i tartinki z matjasem. Takie dania wyprą pierogi z kapustą i grzybami?