– Dwie porcje kutii, kilka smażonych pierogów, śledzie, zupa grzybowa, smażona ryba, kulebiak, kluski z makiem, ryba w galarecie i ciasta, np. makowiec, sernik czy piernik z bakaliami to łącznie około 3 tys. kalorii. Oczywiście nie pójdzie to natychmiast w brzuch czy biodra. Ale jeśli powtórzymy takie biesiady i przez kolejne dni będziemy jeść o 500 kcal więcej niż potrzebujemy, to za kilka miesięcy okaże się, że nie zmieścimy się w ubrania – mówi Iza Czajka, fizjolog żywienia, autorka poradników o odchudzaniu.
By tego uniknąć, warto zaplanować posiłki. – Po pierwsze, nie głodować w świąteczne dni, by nie nadrabiać smakołykami wieczorową porą. W Wigilię rano lepiej zjeść małe śniadanie, np. owoc czy owsiankę, dzięki czemu pod koniec dnia nie rzucimy się na jedzenie. Po drugie, warto ograniczyć spożycie potraw kalorycznych: tłustych i słodkich (nawet jeśli są z dodatkiem miodu i zdrowych tłuszczów) i nie przesadzać z alkoholem, bo jego nadmiar źle wpływa na siłę woli i motywację – mówi Czajka.
Pomiędzy posiłkami należy zadbać o trzygodzinne przerwy. Dobrze wykorzystać je na spacer, sport czy zabawy z dziećmi. Nie uda się spalić wszystkich kalorii, ale poprawi się trawienie, bo wątroba i jelita pracują lepiej w pozycji pionowej.
– Trzeba pamiętać, że święta trwają trzy dni i nie trzeba zjadać wszystkiego od razu. W Wigilię można spróbować jednego pieroga, a na drugi dzień zjeść porcję na obiad. Nakładając małe porcje na talerz, najemy się, ale nie będziemy się czuć przejedzeni. Najlepiej zjadać pięć małych posiłków dziennie, by dostarczyć organizmowi energii i zaspokoić głód – mówi dr Katarzyna Bukol-Krawczyk, specjalista medycyny rodzinnej z Centrum Medycznego Enel-Med.
[srodtytul]W galarecie zamiast w panierce [/srodtytul]