Walter Eikrem, lat 13, wracał ze szkoły do domu na farmie pod miasteczkiem Reekestad drogą biegnącą skrajem lasu. Słuchał swoich ulubionych metalowych kawałków w komórce, gdy spostrzegł cztery szare postacie wybiegające na drogę. – Najpierw myślałem, że to psy sąsiada – opowiadał w TV 2, największej norweskiej stacji komercyjnej.

Pierwsze wrażenie okazało się błędne. Walter miał przed sobą cztery wilki. – Tak się przestraszyłem, że mnie dosłownie wmurowało i nie mogłem się ruszyć, choć bardzo chciałem uciec – opowiadał. Zamiast uciekać, sięgnął więc do kieszeni po telefon. Nie zadzwonił po pomoc, ale na cały głośnik puścił jedną z metalowych piosenek. Wilki nie wytrzymały naporu dzikiej muzyki i uciekły do lasu.

Dumna z odwagi i sprytu syna matka Waltera zauważyła, że zachowanie wilków jest niepokojące. – One nigdy nie podchodziły tak blisko siedzib ludzkich. Czasami widzieliśmy je z daleka, będąc w lesie, ale by zachodziły drogę człowiekowi, to się nie zdarzało – mówiła.

I zapewne już nie zdarzy, bo wśród wilczego stada wieść o strasznej nowej broni człowieka już zapewne się rozeszła. Wśród ludzi trwają natomiast spory, czym nastolatek strzelił do wilków. Czy był to zespół Creed czy też Megadeth. Sam Walter był zbyt zdenerwowany, by to zapamiętać.