Buty dla słonia

Po wyprawach Vasco da Gamy Portugalia przystąpiła do budowy imperium. Niemal w proch i pył rozbito flotę arabską, rozwijając handel z terytoriami zamorskimi, przywożąc stamtąd poza złotem przede wszystkim korzenie i przyprawy.

Publikacja: 19.02.2011 00:01

Hanno – słoń indyjski podarowany przez króla Portugalii Manuela I papieżowi Leonowi X

Hanno – słoń indyjski podarowany przez króla Portugalii Manuela I papieżowi Leonowi X

Foto: Archiwum „Mówią wieki”

Jednocześnie w ślad za ekspansją polityczną i ekonomiczną postępowała ekspansja religijna. Jako pierwsi na Wybrzeże Malabarskie w południowo-zachodniej części Półwyspu Indyjskiego ruszyli franciszkanie. W niedługim czasie Goa stało się Rzymem Wschodu. Portugalski król czynił starania o uzyskanie od papieża specjalnych uprawnień w postaci patronatu nad tym nowym chrześcijaństwem na Wschodzie. Pomóc miał w tym... słoń.

Leon X zasiadł na Stolicy Piotrowej 15 marca 1513 roku. Jak na papieża ten potomek rodu Medyceuszów był stosunkowo młody – miał 38 lat. Znany był z zamiłowania do sztuk pięknych, cenił przyjemności stołu, lubił też, a może nawet kochał, zwierzęta. Już jego dziadek przy posiadłości w rodzinnej Florencji stworzył coś na kształt ogrodu zoologicznego, trzymając m.in. tak egzotyczne stworzenia, jak lwy, tygrysy i małpy. Nic dziwnego więc, że i w Watykanie pojawiło się zoo.

Wyciągnął z tego odpowiednie dla siebie wnioski król portugalski Manuel. „Musiał zagrodzić drogę rywalom – pisał w biografii „Vasco da Gama” Wojciech Chabasiński (Iskry, Warszawa 1997) – i Hiszpanom, choć względy dynastyczne łagodziły napięcia, i Wenecjanom, którzy skarżyli się na nazbyt bezczelne rozpychanie się Portugalczyków na wschodnich rynkach, a także Anglikom i Francuzom, którzy coraz częściej zgłaszali pretensje do podziału łupów. Rosła w potęgę Turcja – co zatem mała Portugalia miałaby przeciwstawić jej na islamskich morzach, jeśli nie potęgę chrześcijaństwa, czyli papiestwa? Coraz trudniej Portugalia znosiła rosnące wydatki ponoszone na walkę z muzułmanami i poganami, w Lizbonie szykowano się zatem do kolejnej ofensywy na kasę Ojca Świętego. Z okazji wstąpienia na tron nowego papieża król postanowił wysłać do Rzymu delegację tak okazałą, by zaćmiła wszystkie inne. Wśród pomysłów pierwsze miejsce zajął słoń”.

Odpowiedniego, koniecznie białego, słonia wynalazł i pośpiesznie wysłał do Lizbony wraz z opiekunem gubernator Indii Alfonso de Albuquerque. Słoń dobrze zniósł kilkumiesięczny rejs i – jak czytamy – „żwawo zszedł na ląd w Lizbonie”.

„Królowi wesoły słoń bardzo przypadł do gustu – pisał Chabasiński – ale czego się nie robi dla idei tak niezwykłej jak budowa zamorskiego imperium. Król musiał złożyć w ofierze swoją sympatię dla słonia, saraceński kornak swoją gwałtowną miłość do pewnej uroczej mieszkanki Lizbony”. Na czele bogato wyposażonej delegacji stanął Tristao da Cunha, „człowiek wysokiego rodu i wielkich żeglarskich zasług”. Zabrakło natomiast miejsca dla Vasco da Gamy, choć po wyprawach do Indii jego imię głośne było i na papieskim dworze. Popadł jednak w kolejną niełaskę u króla w związku ze sporem o ziemie towarzyszące hrabiowskiemu tytułowi. Zatem „tylko z daleka mógł wsłuchiwać się w wydarzenia, jakie pod hasłem „słoń a sprawa portugalska” nabierały rozgłosu w Rzymie”.

Słonia znów transportowano statkiem, pokazując go w każdym porcie, gdzie ludzie tratowali się, by to wielkie dziwo zobaczyć. O białe słoniątko, z włoska zwane Annone, dbano jednak troskliwie. Codziennie dostawało 20 kilogramów ryżu, trzciny cukrowej, bananów, wymieniano mu też często, by stale miał czystą, ściółkę.

Do włoskiego brzegu dobito w Porto Ercole, dość daleko na północ od Rzymu, skąd po twardej nawierzchni cenne zwierzę musiało podążać na własnych kończynach, co niszczyło mu kopyta. Zrobiono mu więc specjalne buty, w których w połowie lutego 1515 roku wmaszerowało do Rzymu i mogło wreszcie odpocząć w kardynalskich stajniach, tyle że „ciekawa niezwykłości gawiedź rozwaliła mury ogrodzenia i stajni: musiano uciec się do pomocy papieskich łuczników”.

Podczas wkraczania delegacji portugalskiej do Wiecznego Miasta białemu słoniowi towarzyszył biały rumak z czarnym afrykańskim jeźdźcem oraz „błyskający nerwowo ślepiami gepard. Orszak ten był liczny i głośny, gdyż trębacze nie milkli ani na chwilę”.

Papieżowi słoń bardzo się spodobał, a ubawiło go szczególnie zanurzanie przez zwierzę trąby w fontannie i sprawianie wszystkim dookoła przymusowej kąpieli. W liście do króla Manuela, dziękując mu za hojność i liczne dary, Ojciec Święty szczególnie rozwodził się nad słoniem albinosem, który całkowicie podbił jego serce: „Doprawdy gotowi jesteśmy przyznać rację tym bałwochwalcom, którzy zrównują niemal to stworzenie z człowiekiem” – pisał.

I o to właśnie chodziło wysłannikom króla portugalskiego, którzy pokornie przedłożyli papieżowi prośbę Manuela, „aby jedna trzecia dochodów Kościoła z terytorium państwa portugalskiego wpływała do kasy koronnej z przeznaczeniem na misje ewangelizacyjne prowadzone w odkrywanych coraz dalej krajach świata”. Leon X nie tylko przychylił się do tej prośby, ale odznaczył jeszcze Manuela najwyższym odznaczeniem papieskim – Złotą Różą.

Niestety, dzielny Annone – jak wieść niesie – już w roku 1516 zakończył swój niedługi jak na słonia, bo siedmioletni, żywot. Zaraz po swoim podopiecznym zmarł też w niejasnych okolicznościach jego saraceński opiekun. A słonia na życzenie Leona X uwiecznił sam Rafael na fresku nagrobnym na murze okalającym plac Świętego Piotra.

Krzysztof Masłoń krytyk literacki „Rzeczpospolitej”

Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem