Na wielkich stopach nosi zawsze stare, sfatygowane trampki, nawet zimą. Najciekawsze jest to, że przez dwa lata studiowała potworystykę na uniwersytecie w Salamance. No i jej zęby...
Bo matka Polka (właściwie to chłopiec ma na imię Apolinary) jest wampirzycą. Taką zupełnie zwyczajną, z potwornym błyskiem w oku i burzą rudych loków na głowie. Jest oddana rodzinie. I pobratymcom. Do tego stopnia, że oczyszcza wszystkie gry komputerowe kolegów Polka z wszelkich potworów, okropnych stworów i wampirów. Martwi się, że ciągle ktoś do nich strzela. A to niepoprawne politycznie. Nietolerancyjne. W zamian kupuje gry, w których chłopcy mogą rządzić imperium, budować miasta, albo ścigać się samochodami.
Zuzanna Orlińska w swej książce „Matka Polka" świetnie, naprawdę gładko i przekonująco, miesza fikcję rodem z horrorów i gier komputerowych z codzienną rzeczywistością. Oba światy funkcjonują tu nawet nie tyle równoległe, co jednocześnie. Są nierozerwalnie splątane ze sobą. Jak w główce z wyobraźnią kilkuletniego chłopca rozmiłowanego w opowieściach pełnych strachu. Tu jednak prócz strachu jest też dobre przesłanie.
Polecam. (dla dzieci 7+)
„Matka Polka"