Dawno, dawno temu (oby) seks był znienawidzonym przez kobiety obowiązkiem małżeńskim, wypełnianym w ciemności i w ostateczności, kiedy już nawet najsilniejszy ból głowy nie był dla męża wystarczającym usprawiedliwieniem.
Przez wieki całe jedynymi kobietami, które czerpały z seksu zadowolenie były rozmaite kurtyzany, ladacznice, nałożnice i inne faworyty. Nie tylko dlatego, że było to ich źródło zarobkowania. Na chwilę, w której kobiety zaczęły „przyznawać się" do odczuwania przyjemności płynących z seksu, trzeba było czekać długo, a wydaje się, że jeszcze nie do wszystkich środowisk dotarł ten fakt.
A powinien
Okazało się bowiem, i wcale nie są to najświeższe odkrycia, że seks uprawiany w poczuciu bezpieczeństwa z bliską osobą poprawia formę psychiczną i fizyczną obu płci. Podczas udanego seksu nasz organizm wytwarza serotoninę, jeden z najlepszych antydepresantów. To ona poprawia nam nastrój i sprawia, że skłonni jesteśmy zapamiętać czas po seksie jako czas szczęścia. Dodatkowo, wytwarzana podczas aktu oksytocyna sprawia, że jesteśmy bardziej czuli wobec partnera. I chętnie po stosunku zasypiamy. Seks zmniejsza stres i pozwalała łatwiej się zrelaksować.
Seks ma też znaczący wpływ na odporność. Najnowsze badania wskazują, że w trakcie współżycia seksualnego przybywa limfocytów T, czyli komórek odpowiedzialnych za odporność. Już dawno stwierdzono też , że seks przyspiesza przemianę materii, wzmacnia mięśnie, poprawia pracę serca i stan naczyń krwionośnych. Seks uprawiany trzy razy w tygodniu obniża o połowę ryzyko zawału! Udowodniono też, że mężczyźni regularnie uprawiający seks rzadziej zapadają na raka prostaty, a kobiety mają wyższy poziom estrogenów.
Również kłopoty z uprawianiem seksu mogą być znaczącym sygnałem poważnych schorzeń. Zaburzenia wzwodu u mężczyzn mogą oznaczać początki miażdżycy lub cukrzycy, a ból odczuwany w podbrzuszu przez kobiety – endometriozę. Zaś niechęć do współżycia często jest jednym z objawów rodzącej się depresji.