Poszukiwacz własnego tonu

Brał udział w nagraniach najważniejszych płyt polskiego rocka, jak „Legenda” Armii, „1991” Izraela czy „Zapłacono” Voo Voo. Piotr „Stopa” Żyżelewicz zmarł miesiąc temu na wylew. 16 czerwca zespoły, z którymi współpracował, zagrają w Stodole koncert poświęcony jego pamięci

Publikacja: 10.06.2011 09:36

Piotr „Stopa” Żyżelewicz (1965-2011). Koncert poświęcony pamięci muzyka odbędzie się w Stodole 16.06

Piotr „Stopa” Żyżelewicz (1965-2011). Koncert poświęcony pamięci muzyka odbędzie się w Stodole 16.06 (czwartek), godz. 18.30, bilety 39 – 55 zł

Foto: Reporter, Przemysław Pokrycki PP Przemysław Pokrycki

Nikt nie pamięta, dlaczego nazwano go Stopa. Mówi się, że to od motorycznej, bardzo precyzyjnej gry na perkusji, ale nawet najbliżsi znajomi, snując taką etymologię, dodają zaraz „podobno". Nie wiadomo też dokładnie, kiedy przestał być Tomaszem Żyżelewiczem, by stać się Stopą. Był nim już w każdym razie, kiedy jako 18-letni chłopak, w 1983 roku zaczął występować w legendarnej dziś grupie reggae'owej Kultura.

Od tamtego momentu pseudonim ten pojawił się na ponad 50 płytach, nagranych ze ścisłą ekstraklasą polskiego rocka i reggae, by wspomnieć Voo Voo, Armię, Izrael, Moskwę, Brygadę Kryzys czy 2TM2,3. Kiedy zmarł 12 maja tego roku po kilkunastu dniach walki ze skutkami wylewu krwi do mózgu, muzycy, z którymi grał, przyznali jednogłośnie – był kimś nie do zastąpienia.

Człowiek baza

– Nie był raczej muzykiem, który dużo ćwiczył – wspomina wokalista Armii Tomasz Budzyński. – On po prostu miał feeling i był perkusistą bardzo uniwersalnym. Nie miał problemu z dawaniem czadu w Armii, graniem reggae w Izraelu i jakichś improwizowanych rzeczy z Voo Voo. I jeśli chodzi o Armię, to mieliśmy różnych perkusistów, więc pewnie jakoś sobie poradzimy, ale naprawdę nie wyobrażam sobie, kto mógłby go zastąpić w Izraelu.

Tego samego zdania jest Wojciech Waglewski. Stopa grał z nim od 1991 roku, nie tylko w składzie Voo Voo, ale też w licznych projektach pobocznych.

– Muzyk staje się wybitny wtedy, kiedy odnajduje własny ton. To coś, co sprawia, że można rozpoznać go nawet po jednym zagranym dźwięku – uzupełnia muzyczny portret Żyżelewicza. – Stopek znalazł ten swój ton już bardzo dawno temu, jako całkiem młody muzyk. Dla nas był bezcenny. Dawał naszej muzyce jakąś bazę, podstawę, od której mogliśmy improwizować i bawić się dźwiękiem.

Nikt nie pamięta, dlaczego nazwano go Stopa. Mówi się, że to od motorycznej, bardzo precyzyjnej gry na perkusji, ale nawet najbliżsi znajomi, snując taką etymologię, dodają zaraz „podobno". Nie wiadomo też dokładnie, kiedy przestał być Tomaszem Żyżelewiczem, by stać się Stopą. Był nim już w każdym razie, kiedy jako 18-letni chłopak, w 1983 roku zaczął występować w legendarnej dziś grupie reggae'owej Kultura.

Od tamtego momentu pseudonim ten pojawił się na ponad 50 płytach, nagranych ze ścisłą ekstraklasą polskiego rocka i reggae, by wspomnieć Voo Voo, Armię, Izrael, Moskwę, Brygadę Kryzys czy 2TM2,3. Kiedy zmarł 12 maja tego roku po kilkunastu dniach walki ze skutkami wylewu krwi do mózgu, muzycy, z którymi grał, przyznali jednogłośnie – był kimś nie do zastąpienia.

Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji