Festiwal ma swoją publiczność, która w sobotnie popołudnia zajmuje miejsca w pobliżu sceny na Rynku Starego Miasta. Ale jest też wielu przypadkowych słuchaczy, organizatorzy starają się zaś o atrakcyjnych wykonawców nie tylko z Polski. Silną reprezentację ma zawsze jazz skandynawski.
Z Kulturą na Ty - poleć swoje wydarzenie kulturalne
Norweski pianista Tord Gustavsen osiem lat temu przebojem wdarł się na europejską scenę jazzową albumem „Changing Places", wydanym przez prestiżową wytwórnię płytową z Monachium – ECM Records. Ze swoim triem stworzył swego rodzaju trylogię, bo kolejne płyty, „The Ground" i „Being There", też zawierały grupowe improwizacje.
Pamiętny był koncert pianisty w Fabryce Trzciny. Gustavsen po prostu zaczarował słuchaczy. Tak intymnych ballad wykonanych z powściągliwą wirtuozerią, a nade wszystko z miłością do melodii wcześniej na żywo nie słyszeliśmy.
Skąd u niego tyle ujmującego liryzmu? Tajemnica nie tkwi wyłącznie w jego wrażliwości, ale i w oryginalnym podejściu do melodii. Tord jest wszechstronnie wykształcony, nie tylko muzycznie. Ukończył studia socjologiczne i filozoficzne. Lubi akompaniować wokalistkom. – Imponują mi śpiewaczki potrafiące wyrazić ekspresję kilkoma nutami – stwierdził w rozmowie z „Rz". – Staram się, by moja muzyka była szczera i jak najlepiej opisywała uczucia. Piękno, które chcę w niej zawrzeć, nie znosi popisów ani udawania, wymaga natomiast całkowitego zatracenia się w improwizacjach.