Pierwszy atak miał miejsce w lipcu. Wówczas władze parku twierdziły, że niedźwiedzica broniła swoich młodych. Przypadek Wallace'a jest inny - w pobliżu ciała nie znaleziono żadnych śladów młodych.

Wallace przyjechał do parku w ubiegłą środę i wybrał się na samotną wędrówkę szlakiem Mary Mountain. Najprawdopodobniej zginął tego samego dnia lub następnego. Szlak ten jest zamknięty od marca do czerwca, ponieważ jest to teren często uczęszczany przez grizzly. Niedźwiedzie szukają wówczas bizonów, które padły w czasie zimy.

Strażnicy porozkładali już pułapki i planują zabić niedźwiedzia. "Winowajcę" rozpoznają poprzez analizę DNA.

Istnieje ponad 600 niedźwiedzi na obszarze Yellowstone. Konflikty między nimi a ludźmi stają się coraz częstsze ze względu na odzyskanie (bliskiej wyginięcia) populacji. Większość interakcji jest stosunkowo bezpieczna. Wallace był czwartą ofiarą grizzly w ciągu ostatnich dwóch lat. Według władz parku stopień niebezpiecznych spotkań jest i tak bardzo niski, zważywszy, że park co roku odwiedza ponad 3 mln osób.