Pierwszy pełny koncert Klinghoffera z Red Hot Chilii Peppers

Red Hot Chilli Peppers z nowym gitarzystą wzbudzili w Kolonii entuzjazm - pisze Jacek Cieślak z Kolonii

Aktualizacja: 01.09.2011 09:56 Publikacja: 01.09.2011 00:32

Pierwszy pełny koncert Klinghoffera z Red Hot Chilii Peppers

Foto: Rzeczpospolita

Takiego amoku na widowni jak podczas wykonywania „Give It Away" nie widziałem od lat.

Zobacz na Empik.rp.pl

Fani zgromadzeni w klubie E-Werk, zelektryzowani potężnym funkowym rytmem, oderwali się od ziemi z siłą rakiety kosmicznej. A potem, już lekko, niczym stado oszalałych z radości kangurów, unosili się do poziomu wysokiej sceny. Podskakiwali na niej – zjednoczeni w jednym szeregu – Anthony Kiedis, Flea i nowy gitarzysta Josh Klinghoffer. Objawiła się siła nagrań skomponowanych jeszcze z Johnem Frusciante, wyrażona tytułem „Blood Sugar Sex Magik".

Zwariowany wieczór

Wydawało się, że to początek drugiej części koncertu rozpoczętego wykonaniem wszystkich nowych piosenek z nowej płyty „I'm with You". Tymczasem był to koniec, choć publiczność jeszcze przez 10 minut wywoływała Papryczki do bisów. Poczuliśmy się jak statyści nagrania live montowanego podczas koncertu w Kolonii. Pół godziny później satelita przekazał go do kin na całym świecie.

– Przepraszam, to zwariowany wieczór! Musimy powtórzyć „Did I Let You Know", bo kompletnie to spieprzyliśmy, zawiodła technika! – tłumaczył wcześniej Flea i za drugim podejściem grupa zagrała perfekcyjnie kompozycję z udziałem trębacza Mike'a Bulgera. Ale pod lupą znalazł się, oczywiście, Josh Klinghoffer.

Może jest słodki i sexy. Jednak takiej muzycznej magii, jaka wywołała wrzenie krwi fanów podczas „Give It Away", w nowych piosenkach wykreować nie potrafił. Koncert rozpoczął dobrze, przyspieszając tempo „Monarchy of Roses" chropowatym brzmieniem gitary. Zaraz jednak zszedł z pierwszej linii, schronił się u boku perkusisty Chada Smitha i śpiewał do tylnego mikrofonu odwrócony plecami do widowni. Podobnie było podczas „Brendan's Death Song".

Anthony Kiedis zachęcał Josha do zajęcia centralnego miejsca – na scenie i w muzyce. Flea też podbiegał do młodszego kolegi, a nawet przed nim ukląkł, Smith zaś wspierał go ojcowskim uśmiechem.

Brak wyrazistości

I Klinghoffer miał świetne, dynamiczne momenty. Funkowo szarpał struny, biegał, grając ostrzejsze motywy. Brakowało mu jednak wyrazistości. Jakby nie był pewny dźwięków, maskował je efektami pogłosu, tak jak w czasie wywiadów zasłania twarz czapką i gestykulacją rąk. W Kolonii ani razu nie podniósł wzroku znad gryfu, by spojrzeć fanom w oczy. I nawet jeśli wywoływał emocje, nie potrafił wzorem Frusciantego doprowadzić ich do muzycznego orgazmu. Tymczasem prawdziwego gitarzystę poznaje się nie po tym, jak zaczyna solówkę, lecz jak ją kończy.

Generalnie Red Hotom należą się brawa za odwagę. Żaden wielki zespół, grając po raz pierwszy z nowym muzykiem, nie odważył się na wykonanie całego materiału z nowego albumu. Nie mam wątpliwości, że światowe tournée będzie udane, bo najlepsze premierowe piosenki wypadły rewelacyjnie, a uzupełnią je przeboje.

W Polsce grupa wystąpi prawdopodobnie latem 2012 r. Wtedy przekonamy się, czy Josh się przełamał, czy będziemy czekać na powrót Frusciantego.

Takiego amoku na widowni jak podczas wykonywania „Give It Away" nie widziałem od lat.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"