Połączenie to ryzykowne, ale tegoroczna Warszawska Jesień postanowiła zająć się związkami między muzyką a polityką. Bo one istnieją, mimo że mamy w pamięci, jak kompozytorów wykorzystywały systemy totalitarne. Hitleryzm podporządkował muzykę swej ideologii, komunizm żądał dzieł chwalących dokonania rewolucji i jej wodza.
Kompozytorzy mają wszakże własne poglądy na świat. Z potrzeby serca zatem Włoch Luigi Nono, komunista, antyfaszysta i jeden z czwórki wielkich postaci awangardy drugiej polowy XX wieku, skomponował wówczas antywojenne dzieło „Il canto sospeso", wykorzystując listy więźniów zamordowanych przez faszystów. Teraz na Warszawskiej Jesieni zabrzmiało ono dostojnie. Nabrało klasycznej szlachetności, bliskiej utworom żałobnym, przestało być wypowiedzią polityczną.
Obrazkowe historie
Nuty nie mają konkretnych znaczeń. To słuchacz, uruchomiwszy wyobraźnię, może dodać im treść. Kompozytor, który sam chce komentować rzeczywistość, potrzebuje słów. Obecnie ma też do dyspozycji obraz, bo muzyka staje się coraz częściej wypowiedzią multimedialną.
Norweg Rolf Wallin przy wsparciu wideo zajął się więc losem afrykańskich chłopców wcielanych do wojska i zmuszanych do zabijania („Strange News"). Amerykanin Phil Niblock przedstawił serię filmów o pracy w Trzecim Świecie z minimalistyczną muzyką („The Movement of People Working"). Finka Lotta Wennäkoski próbowała poruszyć losem kobiet sprzedawanych do burdeli („Lelele"). Trudno jednak osiągnąć spójność artystycznej wypowiedzi, korzystając z tak wielu środków. Brutalny obraz nie przystawał tu do eleganckiej muzyki lub też dramatyczny tekst otrzymał zbyt estetyczną oprawę wizualną.
Współczesny kompozytor przypomina dziecko, które dostało wiele zabawek do ręki. Tymczasem im ważniejsze treści, tym bardziej niezbędna staje się prostota oraz umiejętność wyważenia składników, by to co istotne nie zaginęło w morzu ozdobników. Na tym polega tajemnica „Brygady śmierci" Krzysztofa Pendereckiego przypomnianej po prawie pół wieku. Wywarła wstrząsające wrażenie, słuchacze wręcz zamarli i nie byli zdolni do przyjęcia utworu oklaskami.