Rz: Podobno jesień to dla pani twórczości najlepszy czas. Polacy leczą listopadowy spleen pani piosenkami?
Katarzyna Groniec:
Raczej odwrotnie – lato jest kiepskim czasem dla moich koncertów. Wtedy organizuje się imprezy z piwem i kiełbaską, a tam nie widzę dla siebie miejsca. Czy muzyka leczy? Mnie pozwala osiągnąć katharsis przez zejście na dno i odbicie się od niego. Warto nazywać trudne emocje. Po to, by odnaleźć te lepsze.
I dlatego na płycie pojawił się pogodny, szybszy puls?