W poprzednich latach multidyscyplinarny przegląd sztuki re:wizje dysponował większymi funduszami. Tegoroczny budżet został ścięty o 80 proc. Ta sytuacja stała się dla organizatorów sporym wyzwaniem. Ale i sprowokowała do ogólniejszych refleksji.
– Zastanawialiśmy się przede wszystkim, dla kogo i dlaczego warto robić kolejną edycję festiwalu, do którego już przyzwyczaiła się warszawska publiczność – mówi dyrektorka re:wizji Agnieszka Wlazeł. – Dlatego w tym roku, w dobie kryzysu finansowego, hasłem przewodnim jest pytanie: „Po co nam sztuka?".
Sztuka od kuchni
Zmianom uległa głównie koncepcja programowa festiwalu. Dotąd skupiał się on na prezentacji warszawskiej sztuki niezależnej. Teraz organizatorzy zdecydowali się otworzyć na całą Polskę i świat. Starają się przybliżyć warszawiakom zjawiska, które w stolicy dotąd pojawiały się incydentalnie albo w ogóle. Stąd w programie znalazł się nagradzany spektakl Agaty Kucińskiej „Żywoty świętych osiedlowych" wrocławskiego teatru Ad Spectatores. A także koncert Promise and the Monster Billie Lindahl uznawanej za największą nadzieję neofolku ze Szwecji.
Nowością jest też sposób prezentacji części projektów. Ich twórcy pozwolą widzom zajrzeć za kulisy. Będzie można m.in. prześledzić proces produkcyjny filmu „Satan in SPA" w reżyserii Piotra Kielara, którego premiera planowana jest w 2012 r. na festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. A w trakcie spotkania z autorkami przyjrzeć się bliżej konstrukcjom wykorzystanym w krótkometrażowym filmie formacji Siostry Bui „Wieża".
Pałacowa pustka
O ile w ubiegłych latach wydarzenia re:wizji odbywały się w różnych lokalizacjach, o tyle w tym roku impreza została skondensowana na dwóch piętrach w Pałacu Kultury i Nauki.