Kate Bush śpiewa o spotkaniu z yeti

"50 Words for Snow", nowa płyta Brytyjki, jest jedną z najlepszych w jej dorobku

Aktualizacja: 27.11.2011 19:47 Publikacja: 27.11.2011 17:40

Kate Bush "50 Words for Snow"

Kate Bush "50 Words for Snow"

Foto: Rzeczpospolita

Gdyby nie Kate Bush, nie byłoby muzyki Tori Amos, a i Bjork. Stworzyła styl, który inspiruje święcącą dziś triumfy Florence and the Machine. Jej piosenki są kobiece, zmysłowe, nasycone emocjami i erotyką, oparte na instrumentarium tradycyjnym, ale i elektronicznym.

Zobacz Empik.rp.pl

Ostatnie dwie dekady nie były jednak najlepsze. Opublikowany wiosną album "Director's Cut" przynosił zmienione wersje znanych już kompozycji, bo Bush chciała pozałatwiać dawne sprawy. Nareszcie udało się jej uzyskać zgodę spadkobierców Jamesa Joyce'a i zaśpiewać frazę Molly Bloom do motywu znanego już z "The Sensual World". Wcześniej, od wydania przeciętnego "Aerial" z 2005 r., milczała.

Nowa płyta powinna  spodobać się Wisławie Szymborskiej, bo głównym bohaterem opowieści o śniegu i zimie jest yeti, opiewany w "Wild Man". Muzyczne wyobrażenie Himalajów stworzył gitarzysta Andy Fairweather Low, znany ze współpracy z Rogerem Watersem i Erikiem Claptonem. Piosenka jest przebojowa i pełna optymizmu: Kate ma nadzieję, że tajemniczy człowiek pozostanie nieodkryty, bo w świecie poddanym infiltracji mediów potrzebne są miejsca stanowiące azyl dla naszej wrażliwości i intymności.

Punktem wyjścia do nagrania albumu był język Eskimosów. Jest w nim aż 50 słów określających różne formy śniegu. Bush stworzyła kolejne – na przykład "spangladasha". Bohaterem i narratorem "Snowflake" jest śnieżny płatek – symbol komunii ze światem ciszy. Główną partię, o tym jak narodził się z chmury i spada na ziemię, zaśpiewał syn wokalistki Albert. Ma wspaniały głos wyszkolony w dziecięcym chórze. Kate odpowiada frazą pełną czułości – kobiety i matki, która obiecuje odnaleźć śnieżynkę w noc poprzedzającą Boże Narodzenie.

To, że Bush myślała o nagraniu płyty na święta, jest oczywiste, zrobiła to jednak niebanalnie, w kameralny sposób. Skupiła się na refleksyjnych partiach fortepianu. Piękne są aranżacje. "Misty" kończy się improwizacją jazzowego combo. W "Lake Tahoe" towarzyszy jej kwartet smyczkowy i śpiewak Stefan Roberts. Razem wyczarowali 11-minutową minisuitę o duchu w wiktoriańskiej sukni. "Snowed In At Wheeler Street" to dialog rozstających się kochanków. Męską partię zinterpretował Elton John – dramatycznie, z aktorskim zacięciem.

Płyta przenosi nas poza czas i przestrzeń globalnego chaosu. Odnawia poczucie harmonii. Dzięki Kate Bush możemy mieć święta już dziś.

Gdyby nie Kate Bush, nie byłoby muzyki Tori Amos, a i Bjork. Stworzyła styl, który inspiruje święcącą dziś triumfy Florence and the Machine. Jej piosenki są kobiece, zmysłowe, nasycone emocjami i erotyką, oparte na instrumentarium tradycyjnym, ale i elektronicznym.

Zobacz Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne