Trzy lata po definitywnym rozwiązaniu Maanamu, osiem lat po swojej ostatniej autorskiej płycie „Kora Ola! Ola!" Olga Jackowska udowodniła, że wciąż drzemią w niej pokłady energii, które nie pozwalają zapomnieć o gitarowym graniu. Jej album „Ping Pong" jest naprawdę bardzo dobry.
– Jeśli zabieram się za tworzenie czegoś, to robię to całą sobą i to trwa. Ten materiał był gotowy już prawie dwa lata temu. Ale musiałam włożyć w niego sporo pracy, by osiągnąć to, co chciałam. Niemniej nigdy nie jestem do końca zadowolona z tego, co robię – mówi Kora o albumie.
Tym razem postawiła na czysto rockowe granie i nie da się ukryć, że wraca tym pomysłem do źródeł, czyli do swojego najlepszego wcielenia w Maanamie – jednym z najważniejszych polskich rockowych zespołów wszech czasów. Soczyste gitarowe riffy i akordy na tle nieskomplikowanej, prostej, ale szalenie motorycznie grającej sekcji rytmicznej robią zaskakująco dobre wrażenie (np. „Jak narkotyk"), podobnie jak spokojniejsze, balladowe kawałki („Strefa ciszy").
Udało się to osiągnąć, bo Kora zaprosiła do współpracy muzyków młodszej generacji: kompozytora i gitarzystę Mateusza Waszkiewicza (autor prawie wszystkich utworów na płycie), gitarzystę Krzysztofa Skrzyńskiego oraz weteranów rockowej sceny: basistę Marcina Ciempiela (Oddział Zamknięty, Maanam, Apteka) i Artura Hajdasza (Homo Twist, Apteka, Made In Poland). Ta mieszanka młodości i doświadczenia wypaliła doskonale. – Jest dużo żywego brzmienia, żeby było jak najbliżej koncertu. Nagrałam płytę, pod którą podpisuję się obiema rękami. Podoba się, proszę słuchać. Nie podoba się, po prostu nie słuchać – stwierdziła w jednym z wywiadów.
Na koncercie z całą pewnością usłyszymy też starsze utwory wokalistki, głównie z najlepszego okresu pracy w Maanamie: „To tylko tango", „Raz dwa, raz dwa" czy „O! Nie rób tyle hałasu".