Ponad 20 lat po oficjalnym debiucie „Altars of Madness" Amerykanie pozwolą ocenić warszawiakom, jak starzeją się legendy ekstremalnego repertuaru. Koncert w czwartek w Progresji.
Proszę sobie wyobrazić wygrzaną w słońcu Florydę. Złote plaże, strzeliste palmy, kolorową architekturę art deco, wirujących w takt salsy Latynosów. Muzycy Morbid Angel postanowili dodać do tej sielanki trochę gorączki, plag, demonów i bluźnierstw. Choć death metal istniał wcześniej, oni rozpędzili go na całego. Do dziś są najbardziej popularnym zespołem w tym gatunku, chwaląc się ponad milionem sprzedanych płyt.
Warto tu przypomnieć, że nie mówimy o hałasie, ale o misternie złożonych kompozycjach. Precyzja i warsztat, którymi muszą się wykazać gitarzyści oraz perkusiści, mogą się równać wyłącznie z tymi prezentowanymi przez muzyków jazzowych.
Jeżeli stać nas na odrobinę dystansu i wytrzymamy uderzenie decybeli, show w Progresji może się okazać spektakularny. Choćby dlatego, że Trey Azagthoth jest uznawany za najlepszego w swoim fachu.
Morbid Angel i inni, Progresja, Warszawa, ul. Kaliskiego 15a, bilety: 99 zł, rezerwacje: www.progresja.com, czwartek (8.12), godz. 19