Nu metal is dead!

Piąty album Linkin Park – najpopularniejszego rockowego boysbandu – udowadnia jedno: sztuczny twór, jakim był nu metal, dokonał żywota, a zmartwychwstania nie będzie

Publikacja: 05.08.2012 19:00

Nu metal is dead!

Foto: ROL

Korn, ojcowie gatunku łączącego hip-hop z melodyjnym metalem i elementami tzw. muzyki grunge, nagrywają album w modnym dubstepowym klimacie. A że syntetyczne brzmienia starzeją się najszybciej, za kilka lat ich naszpikowanego elektroniką albumu nie będzie dało się już słuchać.

Hiperprzebojowy, odrodzony w bólach Limp Bizkit na ostatnim krążku zjada swój ogon. Slipknot po śmierci swojego basisty nie potrafił się otrząsnąć. Praojców gatunku – Rage Against The Machine – stać już tylko na sporadyczne koncertowanie i odcinanie kuponów od przeszłej sławy. Efekt wypalenia dopadł również System Of A Down, bliskich kuzynów nu metalu. Jak na ich tle wypadają „groźni rockowi" pupile z Linkin Park? Słabiutko.

„Living Things" jest próbą przypodobania się każdemu. Starzy fani dostają czytelne nawiązania do udanych dwóch pierwszych płyt formacji. Krytycy, którzy chwalili grupę za elektroniczno-progresywne poszukiwania na „A Thousand Suns", znajdą ślad eksperymentów z brzmieniem. Ci zaś, którzy idą z duchem czasu i zasłuchują się w dubstepie, usłyszą dźwiękowe smaczki niczym z konsolety Skrillexa.

Trwający niespełna 40 minut album wypełniony jest melodyjną mieszanką rapu, metalu i elektroniki. A że zespół ma na pokładzie Chestera Benningtona, jednego z najbardziej wszechstronnych wokalistów ostatnich lat, to grupie zdarza się momentami zachwycić mocnymi fragmentami („Lies Greed Misery", „Victimized") czy przebojowością (trzy pierwsze utwory płyty). Jednak album jako całość rozłazi się w szwach. Single są bladą kopią przebojów z przeszłości. Elektroniczne eksperymenty są zachowawczo infantylne. Agresja w mocniejszych kompozycjach może brzmieć wiarygodnie tylko dla dojrzałych dzisiaj słuchaczy Tokio Hotel i L.O.27. To krok wstecz. Niestety, siedmiomilowy.

* *

Linkin Park,


„Living Things",


wyd. Warner Music Poland

Korn, ojcowie gatunku łączącego hip-hop z melodyjnym metalem i elementami tzw. muzyki grunge, nagrywają album w modnym dubstepowym klimacie. A że syntetyczne brzmienia starzeją się najszybciej, za kilka lat ich naszpikowanego elektroniką albumu nie będzie dało się już słuchać.

Hiperprzebojowy, odrodzony w bólach Limp Bizkit na ostatnim krążku zjada swój ogon. Slipknot po śmierci swojego basisty nie potrafił się otrząsnąć. Praojców gatunku – Rage Against The Machine – stać już tylko na sporadyczne koncertowanie i odcinanie kuponów od przeszłej sławy. Efekt wypalenia dopadł również System Of A Down, bliskich kuzynów nu metalu. Jak na ich tle wypadają „groźni rockowi" pupile z Linkin Park? Słabiutko.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"