Rodzinne góry

Dzieci potrzebują śniegu, słońca i górskiego powietrza. Jazda na nartach powinna być zabawą, a nie nowym zadaniem

Publikacja: 21.12.2012 07:08

Wielu narciarzy uwielbia na stoku liczne towarzystwo, bary z piwem i grillami, głośną muzykę. Często w takim bawiącym się tłumie widać w towarzystwie rodziców zmęczone i znudzone dzieci. – Nie wszyscy rodzice zdają sobie sprawę, że trasa narciarska w oczach małego dziecka wygląda zupełnie inaczej, niż widzą ją dorośli narciarze. Może być za stroma czy za twarda. Do tego jest np. za zimno, albo przeciwnie za gorąco... Kilka takich trudnych dni w górach może spowodować, że dziecko się zablokuje, gdy chodzi o jazdę na nartach. Trzeba wtedy długiej pracy instruktora, aby je znów zachęcić do narciarstwa – wyjaśnia szef szkoły narciarskiej „Brenna-Ski" w Brennej Łukasz Ostafin.

Po prostu zabawa

Interesy rodziców, zwłaszcza dobrze jeżdżących na nartach, trudno nieraz pogodzić z potrzebami dzieci. Plany rodzinnego zimowego wyjazdu wymagają zatem szczególnie starannego namysłu.

Warto pamiętać, że dzieci są przemęczone i często zestresowane szkołą i rozlicznymi dodatkowymi zajęciami. Potrzebują wypoczynku, śniegu, słońca i górskiego powietrza. Nie należy im stawiać nowego zadania, czyli nauki jazdy na nartach. Niech to będzie po prostu zabawa. Dzieci, które mają rzeczywiście predyspozycje do wyczynowego uprawiania narciarstwa, powinny trafić do odpowiedniej sekcji klubu narciarskiego, ale to już trochę inna sprawa – podkreśla właściciel szkoły narciarskiej i snowboardowej „Snowsports" w Krakowie Piotr Ozaist.

Warunki do bezpiecznej nauki i zabawy, zwłaszcza w pełni zimy, trudno znaleźć w modnych miejscowościach, zarówno w Polsce jak i w Alpach. W panującym w nich tłoku głównym zajęciem rodziców staje się tam pilnowanie dzieci. Na wyjazd rodzinny lepsze są mniejsze ośrodki, gdzie nie ma krzyżujących się wyciągów i setek kilometrów tras. Dzieci powinny uczyć się na szerokich, łagodnych i niezbyt długich (500–1000 m) stokach, o takiej konfiguracji, by nie stwarzały problemów w orientacji, a opiekun mógł widzieć dolną i górną stację wyciągu. To, czy mają być zupełnie łatwe, czy trudniejsze, zależy oczywiście od stopnia zaawansowania dziecka, nie powinny jednak zdarzać się na nich niespodzianki i problemy wynikające ze złego przygotowania trasy. Wybór miejscowości i stoku oraz pierwsze na nim kroki przesądzają czasem, jak szybko dziecko będzie robić postępy. Tak np. siedmiolatek zaprowadzony na Nosal czy inny stromy stok nauczy się hamować, a nie prowadzić narty.

Jeśli jest możliwość wyboru, jeżdżąc z młodszymi dziećmi, należy korzystać z wyciągów orczykowych i talerzykowych, zwłaszcza z miękkimi talerzykami, a nie krzesełkowych. W wielu stacjach w wyznaczonych dla dzieci placach zabaw na śniegu instaluje się wygodne i bezpieczne wyciągi, zwane magicznymi dywanami, czyli ruchome chodniki, do których nie trzeba się „podczepiać". Bardzo ważne jest, by odległość od hotelu czy pensjonatu do dolnej stacji wyciągów była jak najmniejsza oraz by na stoku istniała możliwość ogrzania się w ciepłym pomieszczeniu i napicia się czegoś gorącego. Wiele, jeśli nie większość, stacji zimowych w kraju i za granicą reklamuje się jako ośrodki rodzinne. Nie zawsze jest to do końca zgodne z prawdą. Dokąd zatem wybrać się na rodzinne ferie?

Instruktorzy uczący dzieci odradzają na ogół Tatry, w tym zwłaszcza Zakopane oraz Karkonosze, gdzie zawsze panuje wielki ruch, a stoki są w większości za trudne dla początkujących. Najsłynniejszą i najlepiej zagospodarowaną miejscowością rodzinną w kraju jest od kilkunastu lat Białka Tatrzańska. Ostatnio jednak nie budzi ona entuzjazmu fachowców. – Co roku budują tam nowy wyciąg krzesełkowy. A tras na Kotelnicy czy Bani nie przybywa. Zaczyna tam być tłoczno, szczególnie w czasie ferii. Informacje o nowych inwestycjach w jakiejś miejscowości, to nie zawsze dobra wiadomość dla rodziców z dziećmi – zauważa Piotr Ozais

Rabcio na złą pogodę

Lepszym chyba miejscem na ferie z widokiem na Tatry są obecnie mniejsze miejscowości podhalańskie, jak np. Jurgów czy Murzasichle, choć i tam z roku na rok przybywa zimowych gości. Dla najmłodszych dzieci bardziej przyjazny od mrozów i wiatrów skalnego Podhala będzie z pewnością łagodny klimat Rabki, położonej w zacisznej dolinie Raby, u zbiegu trzech pasm górskich: Gorców, Beskidu Wyspowego i Żywieckiego. To tu właśnie, licząc od Krakowa, zaczynają się prawdziwe góry. W przeszłości Rabka nie kojarzyła się najlepiej. Trafiały tu dzieci zagrożone „suchotami". Dziś kurort pod patronatem św. Mikołaja – jego pomnik stoi w centrum uzdrowiska – nie rezygnując z funkcji sanatoryjnych, ma ambicje stać się czołowym w kraju ośrodkiem wypoczynkowym i turystycznym, a nawet sportowym dla dzieci i młodzieży. Na nartach można tu jeździć na łagodnym, długości 1200 m, sztucznie naśnieżanym stoku na Maciejowej albo w Zarytem, w ośrodku Polczakówka. W Rabce dzieci nie będą się nudzić nawet, gdy pogoda nie dopisze. Zabrać je można do teatru lalkowego Rabcio lub Rabkolandu, rodzinnego parku rozrywki z Muzeum Orderu Uśmiechu oraz Domem Rekordów i Osobliwości. Atrakcją nie tylko dla dzieci jest największy w kraju skansen kolejowy w pobliskiej Chabówce, w którym zgromadzono ponad 100 wagonów i lokomotyw, czasem jeszcze pamiętających czasy austriackich kolei cesarsko-królewskich.

Z łagodnego klimatu z dużą liczbą dni słonecznych słynie także Brenna w Beskidzie Śląskim, położona w niewielkiej kotlinie, otoczonej ze wszystkich stron górami oddzielającymi ją od Szczyrku i Wisły. Właściciele kwater i ośrodków wypoczynkowych od dawna nastawiają się tu naprzyjmowanie rodzin z dziećmi, uczestników zimowisk i zielonych szkół. Także w zimie –zwłaszcza od czasu, gdy zaczęły powstawać tutaj wyciągi narciarskie. Na nartach z dziećmi można tu jeździć na naśnieżanych trasach w dolinach Węgierskiego oraz Leśnicy, na stokach Świniorki. Dodatkowym atutem Brennej są kuligi i jazda konna. Jedna z miejscowych stadnin specjalizuje się w hodowli koni huculskich, które zimą w górach sprawdzają się najlepiej.

Na ferie warto też wybrać się do niedalekiej Istebnej, po południowej stronie przełęczy Kubalonka i masywu Baraniej Góry. W tej starej góralskiej wsi znanej z autentycznego folkloru i dobrych warunków śniegowych największą popularnością cieszą się słoneczne stoki Złotego Gronia (710 m n.p.m.), kulminacji grzbietu opadającego ku dolinie Olzy. Dzieci mogą bawić się tu i uczyć jeździć w specjalnym zimowym ogródku oraz korzystać z atrakcji jednego z pierwszych w polskich górach parku wodnego. Modnym ośrodkiem narciarstwa rodzinnego stała się Wisła. W najstarszym uzdrowisku w tej części Beskidów istnieje kilkanaście ośrodków narciarskich, w większości niewielkich, o łagodnych i bezpiecznych stokach. Dobrą opinię wśród instruktorów mają m.in. Nowa Osada i niedawno zmodernizowany Cienków w Wiśle Malince, gdzie oprócz niebieskich tras odpowiednich dla małych narciarzy są też dość trudne trasy czerwone, na których nie będą się nudzić dorośli.

Słońce i makaron

W Sudetach najpopularniejszym i najwyżej cenionym ośrodkiem narciarskim wśród rodzin z dziećmi jest nadal Zieleniec w Kotlinie Kłodzkiej, znany ze specyficznego alpejskiego mikroklimatu pobudzającego siły witalne i zapewniającego szczególnie dobre warunki śniegowe. W Zieleńcu jest prawie 30 wyciągów (można kupić jeden karnet na wszystkie) w tym sześć specjalnie przeznaczonych dla najmłodszych (baby lifts) i wiele miękkich „talerzyków". Większość tras ma 200–500 m długości. Atutem Zieleńca był zawsze jego kameralny charakter, małe odległości od pensjonatów do wyciągów oraz spokój i cisza. I nadal nie ma tu hałaśliwego nocnego życia. Z każdym rokiem przybywa za to miejsc noclegowych o wyższym standardzie. Zieleniec jest miejscowością modną i w związku z tym raczej drogą. O miejsce w okresie ferii może być tu trudno. Choć właściciele ośrodków narciarskich i kwater w Polsce nie traktują już dzieci jak dawniej jako zło konieczne, nie mogą one u nas liczyć na równie przyjazne i fachowe przyjęcie jak w krajach alpejskich. W Windel Wedel Camp w Karyntii, w pierwszej w Europie wiosce przeznaczonej dla najmłodszych dzieci, jazdy na nartach uczy się nawet adeptów z pieluchami.

Właśnie Karyntia położona na granicy klimatów alpejskiego i adriatyckiego z większą niż gdzie indziej liczbą dni słonecznych w zimie uważana jest za najlepszy region na rodzinne ferie w Austrii. Krajem szczególnie przyjaznym rodzicom z dziećmi są Włochy, co wynika z wyższych niż w innych stronach Alp temperatur, przywiązania Włochów do instytucji rodziny oraz ich naturalnej gościnności i dobrej kuchni. Lepiej jednak unikać najmodniejszych stacji i regionów jak np. okolic słynnej Sella Ronda i wybierać mniejsze miejscowości, np. w zachodniej części Dolomitów, takie jak: Paganella, Adamello czy Folgarida.

Wielu narciarzy uwielbia na stoku liczne towarzystwo, bary z piwem i grillami, głośną muzykę. Często w takim bawiącym się tłumie widać w towarzystwie rodziców zmęczone i znudzone dzieci. – Nie wszyscy rodzice zdają sobie sprawę, że trasa narciarska w oczach małego dziecka wygląda zupełnie inaczej, niż widzą ją dorośli narciarze. Może być za stroma czy za twarda. Do tego jest np. za zimno, albo przeciwnie za gorąco... Kilka takich trudnych dni w górach może spowodować, że dziecko się zablokuje, gdy chodzi o jazdę na nartach. Trzeba wtedy długiej pracy instruktora, aby je znów zachęcić do narciarstwa – wyjaśnia szef szkoły narciarskiej „Brenna-Ski" w Brennej Łukasz Ostafin.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla