Wielu narciarzy uwielbia na stoku liczne towarzystwo, bary z piwem i grillami, głośną muzykę. Często w takim bawiącym się tłumie widać w towarzystwie rodziców zmęczone i znudzone dzieci. – Nie wszyscy rodzice zdają sobie sprawę, że trasa narciarska w oczach małego dziecka wygląda zupełnie inaczej, niż widzą ją dorośli narciarze. Może być za stroma czy za twarda. Do tego jest np. za zimno, albo przeciwnie za gorąco... Kilka takich trudnych dni w górach może spowodować, że dziecko się zablokuje, gdy chodzi o jazdę na nartach. Trzeba wtedy długiej pracy instruktora, aby je znów zachęcić do narciarstwa – wyjaśnia szef szkoły narciarskiej „Brenna-Ski" w Brennej Łukasz Ostafin.
Po prostu zabawa
Interesy rodziców, zwłaszcza dobrze jeżdżących na nartach, trudno nieraz pogodzić z potrzebami dzieci. Plany rodzinnego zimowego wyjazdu wymagają zatem szczególnie starannego namysłu.
Warto pamiętać, że dzieci są przemęczone i często zestresowane szkołą i rozlicznymi dodatkowymi zajęciami. Potrzebują wypoczynku, śniegu, słońca i górskiego powietrza. Nie należy im stawiać nowego zadania, czyli nauki jazdy na nartach. Niech to będzie po prostu zabawa. Dzieci, które mają rzeczywiście predyspozycje do wyczynowego uprawiania narciarstwa, powinny trafić do odpowiedniej sekcji klubu narciarskiego, ale to już trochę inna sprawa – podkreśla właściciel szkoły narciarskiej i snowboardowej „Snowsports" w Krakowie Piotr Ozaist.
Warunki do bezpiecznej nauki i zabawy, zwłaszcza w pełni zimy, trudno znaleźć w modnych miejscowościach, zarówno w Polsce jak i w Alpach. W panującym w nich tłoku głównym zajęciem rodziców staje się tam pilnowanie dzieci. Na wyjazd rodzinny lepsze są mniejsze ośrodki, gdzie nie ma krzyżujących się wyciągów i setek kilometrów tras. Dzieci powinny uczyć się na szerokich, łagodnych i niezbyt długich (500–1000 m) stokach, o takiej konfiguracji, by nie stwarzały problemów w orientacji, a opiekun mógł widzieć dolną i górną stację wyciągu. To, czy mają być zupełnie łatwe, czy trudniejsze, zależy oczywiście od stopnia zaawansowania dziecka, nie powinny jednak zdarzać się na nich niespodzianki i problemy wynikające ze złego przygotowania trasy. Wybór miejscowości i stoku oraz pierwsze na nim kroki przesądzają czasem, jak szybko dziecko będzie robić postępy. Tak np. siedmiolatek zaprowadzony na Nosal czy inny stromy stok nauczy się hamować, a nie prowadzić narty.
Jeśli jest możliwość wyboru, jeżdżąc z młodszymi dziećmi, należy korzystać z wyciągów orczykowych i talerzykowych, zwłaszcza z miękkimi talerzykami, a nie krzesełkowych. W wielu stacjach w wyznaczonych dla dzieci placach zabaw na śniegu instaluje się wygodne i bezpieczne wyciągi, zwane magicznymi dywanami, czyli ruchome chodniki, do których nie trzeba się „podczepiać". Bardzo ważne jest, by odległość od hotelu czy pensjonatu do dolnej stacji wyciągów była jak najmniejsza oraz by na stoku istniała możliwość ogrzania się w ciepłym pomieszczeniu i napicia się czegoś gorącego. Wiele, jeśli nie większość, stacji zimowych w kraju i za granicą reklamuje się jako ośrodki rodzinne. Nie zawsze jest to do końca zgodne z prawdą. Dokąd zatem wybrać się na rodzinne ferie?