Są wreszcie pisarze, których książki wywołać mogą tylko jedną, określoną reakcję. Dlatego też, gdy w tramwaju, metrze czy na ławce w parku mija się kogoś, kto czyta powieść Terry'ego Pratchetta z reguły po jego twarzy błąka się delikatny uśmiech rozbawienia. Inaczej się po prostu nie da.
Młody Terry marzy o tym, by zostać astronomem. Losy świata toczą się jednak inaczej i dość szybko ujawnia się jego geniusz literacki – debiutuje bowiem już w wieku trzynastu lat, publikując w szkolnej gazetce opowiadanie pt. „Piekielny interes". Dwa lata później opowiadanie trafia na łamy pisma „Science Fantasy", a nastoletni Terry za swoje pierwsze honorarium w wysokości czternastu funtów kupuje używaną maszynę do pisania. Po latach domyśla się jednak, że rodzice po cichu dorzucili kilka funtów, by spełnić marzenie jedynaka – maszyna była zbyt dobra w stosunku do rzekomo niskiej ceny. Ale w końcu kto to widział, żeby profesjonalny pisarz nie miał własnego sprzętu?