Reklama

Heniek z Pragi, czyli Hendrix po polsku

Gitarzysta i wokalista Janga Jan Tomaszewski to kolejny bohater cyklu płytowego „Koncerty w Trójce" - pisze Jacek Cieślak .

Aktualizacja: 26.03.2014 08:07 Publikacja: 26.03.2014 08:06

Janga Jan Tomaszewski, koncerty w Trójce, Polskie Radio CD, 2014

Janga Jan Tomaszewski, koncerty w Trójce, Polskie Radio CD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Ci wszyscy, którzy słyszeli fantastyczny występ Tomaszewskiego w trójkowym Studiu im. Osieckiej cztery lata temu, pożegnali się już chyba z nadzieją, że popis gitarzysty, ale i wybornego tekściarza, ukaże się kiedykolwiek na płycie.

Oczekiwanie na premierę podgrzewała anegdota Piotra Kaczkowskiego, który opowiadał, jak w czasie występu Jangi w radiowej Trójce przy Myśliwieckiej gościł również Joe Bonamassa, obecnie największa młoda gwiazda białego bluesa. Słysząc dźwięki płynące ze studia koncertowego, koniecznie chciał poznać polskiego gitarzystę.

Uwagę Bonamassy przyciągnął nietypowy strój gitary Tomaszewskiego. Podczas rozmowy muzyków wyjaśniło się, że jest on owocem dawnej,  peerelowskiej biedy. Janga, będąc samoukiem, tak długo stroił pęknięte w wielu miejscach struny, aż dało się perfekcyjnie zagrać.

Zaczynał od śpiewania Stachury. Występował w filmach („Królewskie sny" i „Panna Nikt"), gra na gitarze. W kategorii poetyckiego, lirycznego bluesa jest w Polsce najlepszy. Łączy bowiem talent do gier słownych w stylu Kabaretu Starszych Panów z melancholijnym, a jednocześnie groteskowych poczuciem humoru Macieja Zembatego.  Janga tworzy cudowny teatr jednego aktora, bo nie tylko śpiewa, ale i świetnie monologuje, głównie na temat miłości i kobiet. Ironicznie definiuje obcowanie z płcią piękną. Otóż o obcowaniu – ma taką teorię – można mówić, gdy siedzi się z obcą kobietą sekundę lub dwie. Po pobieżnym nawet poznaniu  obcowanie się kończy, a rozmówczyni staje się osobą bliską. Czasami – dotkliwie bliską.

Styl gry Jangi jest niepowtarzalny, ale pewnie nie czułby się urażony, gdyby usłyszał, że potrafi grać jak Mark Knopfler. Lubi też podążać śladem Jimiego Hendrixa. Polskojęzyczna wersja „Hey Joe", której bohaterem jest Heniek z Pragi, niebieski ptak z prawobrzeżnej Warszawy, to potwierdza.

Reklama
Reklama

Janga świetnie „szyje" na gitarze elektrycznej, a zachwyca również na instrumencie akustycznym („Kobieta do zerwania"). Szkoda, że CD  nie zostało wzbogacone o książeczkę z wierszami, bo ich lektura przyniosłaby dodatkową radość. Na przykład „Szkoda słów (Rad nie rad)" ze słowami: „Rzeczywistość nijaka/Trzeba zalać robaka/Przefiltrować zdarzenia/ Zabić w sobie marzenia/ Przeżyć miłość i nędzę/ Gdzieś zarobić piniędze". Proszę Jangi w żadnym razie nie próbować poprawiać. Nawet jak robi błędy językowe – to celowo, precyzyjnie.

Jacek Cieślak

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama