Nowy album „World Peace is None of Your Business" wokalista promuje teledyskiem z udziałem Nancy Sinatry. W ten sposób wyraża się całe bogactwo i obfitująca w perwersyjne sprzeczności kariera byłego wokalisty The Smiths.
Z jednej strony chce być zbuntowanym punkowcem, z drugiej zaś ciągnie go w stronę gwiazdorskiej elegancji w stylu retro, z romantycznym odcieniem, a wręcz kiczem. Jest nieprzewidywalny, kapryśny, zmienny. Każe się nazywać międzynarodowym playboyem i pozuje na okładkach płyt jako wiedeński skrzypek lub gangster z karabinem maszynowym. I to Anglicy kochają.
W klipie promującym nowy album oglądamy go w smokingu, za fortepianem. Melodeklamuje słowa tytułowej piosenki. Jego wyznanie, tak jak cała płyta, jest jednocześnie szydercze, cyniczne, smutne, przewrotne i absurdalnie zabawne: bogaci będą jeszcze bogatsi, a biedni pozostaną na zawsze biedni. Nikt się nie dowie, dlaczego płacimy duże podatki, a każdy udział w głosowaniu jest wspieraniem chorego systemu.
Przewrotność piosenki, utrzymanej w bombastycznym, wręcz operowym tonie, polega na tym, że wśród nowych ofiar systemu Morrissey widzi Ukraińców i Egipcjan, czyli mieszkańców tych krajów, które zdecydowały się na rewolucję, obalenie dawnych reżimów i przyłączenie do tak zwanego wolnego świata.
W melancholijno-rockowym klimacie utrzymany jest „Istanbul", inkrustowany orientalnymi wstawkami gitarowymi i aranżacjami. Jest podniośle i pięknie. Z kolei w „Bullfighter Days" Morrissey wyprawił się w podróż do Madrytu i Barcelony, by zauważyć, że nikt już nie opłakuje odchodzących toreadorów, bo ich miejsce zajmuje nowy rodzaj show zatytułowany „Gaga in Malaga!". Uroku zgryźliwej piosence dodaje partia na akordeonie. W „Earth is Lonliest Planet", rodzaju rockowego flamenco, śpiewa Pamela Anderson, amerykańska modelka i aktorka („Słoneczny patrol"), znana głównie z powabnego biustu.