Kiedy załamywał się polski rynek fonograficzny, jeszcze raz się okazało, że świetni wykonawcy mogą nawet w najtrudniejszych sytuacjach bić rekordy sprzedaży płyt.
Dokonał tego Dawid Podsiadło, podważając jeszcze inny stereotyp: że laureaci talent show są bez osobowości. Młody wokalista wygrał „X Factor", a jego debiutancka płyta „Comfort and Happiness" była absolutnie autorska. Popularność potwierdzały tłumy fanów na koncertach. Pojawienie się nazwiska Podsiadło w programie imprezy przyspiesza sprzedaż biletów. Działa jak magnes, czego nie można powiedzieć o wielu doświadczonych wykonawcach. On potrafił zapełnić kilkutysięczną salę nawet o tak nietypowej porze jak 16 czy 17.
Wszyscy podkreślali nie tylko jego sukces, ale i rozsądek, skromność. Taki wizerunek sprawił, że producenci najpoważniejszej tegorocznej produkcji „Miasto 44" nie wahali się powierzyć mu napisania piosenki wprowadzającej na rynek ten film. Potencjał komercyjny docenili organizatorzy Męskiego Grania, czyniąc wokalistę twarzą tegorocznej odsłony objazdowego festiwalu.
Pomimo splendorów Dawid Podsiadło pozostał wierny sobie i własnym obietnicom z okresu po premierze solowej płyty. – Jestem związany z dwoma grupami: Curly Heads, z którą przygotowuję płytę, oraz Reaching for the Sun, z którą wiążę największe nadzieje – mówił w wywiadzie dla „Rz". – Nie jesteśmy jednak jeszcze gotowi do nagrań. Nie spieszę się. Z tym, co robię, czuję się komfortowo.
Jako pierwsza ukazała się płyta Curly Heads. – Pomogły łączące nas więzi – mówi Oskar Bała, gitarzysta formacji. – Ufamy Dawidowi, a on nam, więc kiedy robił swoje rzeczy, nie martwiliśmy się, że nas zostawi, tylko spokojnie tworzyliśmy materiał.