Nowa płyta AC/DC

Nowy album AC/DC to porcja rocka dużo lepsza niż poprzednie CD grupy - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 01.12.2014 09:42 Publikacja: 01.12.2014 08:00

Nowa płyta AC/DC

Foto: AFP

Krytycy szukający nowinek będą pewnie psioczyć, że album nie przynosi niczego nowego. Ale fani są szczęśliwi, bo rock and roll nie musi być nowoczesny, tylko dobry.

– Słyszałem kiedyś anegdotę o wodzu plemienia – mówił mi przed laty Angus Young, lider i gitarzysta. – Pewnego dnia pomyślał, że jego poddani są znudzeni jedzeniem mięsa i poczęstował ich kawiorem. Ale oni nie oczekiwali zmiany, byli zadowoleni z tego, co jedli dotąd. Wzięliśmy sobie tę naukę do serca. Od lat serwujemy fanom soczystego rocka.

Kłopoty z perkusistą

Tej płyty mogło nie być, a na pewno premiera miała prawo być opóźniona. Malcolm Young, gitarzysta rytmiczny i fundament brzmienia grupy, po latach groźnej choroby padł ofiarą demencji, natomiast perkusista Phil Rudd najprawdopodobniej stracił kontrolę nad swoim życiem i karierą. Muzyk został aresztowany w związku z podejrzeniem o zlecenie podwójnego morderstwa i posiadanie narkotyków. Prokuratura zrezygnowała z zarzutu zlecenia, bo zabrakło dowodów, ale podtrzymała zarzut grożenia śmiercią i posiadania narkotyków.

W wywiadzie dla „Rolling Stone" Angus Young ujawnił, że relacje z Ruddem były złe już podczas nagrywania najnowszego albumu „Rock or Bust": – Raz mówił, że przychodzi, innym razem go nie było. A nie jesteśmy zespołem, który ma zwyczaj czekać na kogoś.

W końcu producent płyty Brendan O'Brien postawił ultimatum. – Jeśli nie będzie na czas, zatrudnimy innego perkusistę – powiedział. Ostatecznie Rudd zasiadł za perkusją. – Widziałem go w lepszej formie. To nie ten sam Phil, którego znałem – opowiadał Angus.

Rudda nie zobaczymy w najnowszym wideoklipie zespołu „Rock or Bust", ponieważ nie przyleciał do Londynu na nagranie. Niedługo potem media podały informację o jego aresztowaniu. Reakcja zespołu była jednoznaczna: pojadą na przyszłoroczne tournée nawet bez Rudda.

Phil Rudd to najmniej eksponowana postać AC/DC, za to barwna i zasłużona dla zespołu. Jego rodzice wyemigrowali z Litwy. Popadł w depresję po śmierci pierwszego wokalisty Bona Scotta i zrezygnował z bębnienia w zespole w 1983 roku. Powrócił, by nagrać w 1995 roku album „Ballbreaker".

Co ciekawe, gdy lekceważył w tym roku obowiązki perkusisty AC/DC, wydał solową płytę „Head Job". Tytułowa kompozycja opowiadała o męskim wyjściu do pubu. Prawdopodobnie w takich właśnie okolicznościach krewki muzyk mógł komuś grozić śmiercią.

Choroba brata

Angus Young potwierdza, że grupa od dawna nie przeżywała tak poważnego kryzysu. Jego ciężko chory starszy brat Malcolm nie wziął udziału w ostatnich nagraniach i został zastąpiony przez kuzyna Steviego Younga. Stevie występował już w tej roli w 1988 roku, kiedy Malcolm udał się na terapię antyalkoholową.

Pierwsze objawy utraty pamięci i koncentracji pojawiły się u Malcolma podczas pracy nad poprzednim albumem „Black Ice". Angus pytał go, czy chce odpocząć, ale brat zdecydował się na koncerty. Wymagał jednak ciągłej opieki medycznej. Musiał się też często na nowo uczyć gitarowych riffów, które współtworzył.

Kłopoty to jednak specjalność AC/DC. Największym była śmierć pierwszego wokalisty Bona Scotta. Wielu fanów uważało, że to koniec zespołu. Nikt nie przypuszczał, że wraz z nowym wokalistą Brianem Johnsonem AC/DC nagra swój największy bestseller – sprzedany w 50 mln album „Back In Black". Lepszy wynik uzyskał tylko „Thriller" Michaela Jacksona.

Każda nowa płyta AC/DC oraz tournée spotykają się z gigantycznym odzewem. I znajdują w czołówce rocznych podsumowań, zwłaszcza jeśli chodzi o wpływy. Tak będzie i tym razem. Album był promowany singlem „Play Ball" na kanale Turner Sports jako muzyczna zapowiedź Major League Baseball. Wielkim atutem utworu, poza dynamicznym motywem, jest świetna solówka, która podczas koncertów da Angusowi szansę na pokazanie „kaczego kroku" Chucka Berry'ego.

Czarujące solówki

Piosenka tytułowa potwierdza, że Angus jest królem gitary i nie zamierza abdykować. „Rock the Blues Away" to najbardziej emerycka kompozycja na płycie, stonowana, ale do czasu, gdy rozpoczyna się refren. Nigdy wcześniej nie było takiej symbiozy między główną partią wokalną a chórkami. Duża to zasługa Briana Johnsona. W „Miss Adventure" fantastycznie wypada dialog między podkręcającym tempo Steviem Youngiem a Angusem, który podbija emocje. Takiej kompozycji AC/DC jeszcze nie miało. Angus dał z siebie wszystko. Czaruje solówkami do ostatniej nuty.

„Dogs of War" zaczyna się mrukliwym intro Johnsona, a potem z każdym dźwiękiem atmosfera wojennej opowieści gęstnieje. To również świetny popis Angusa. „Get Some Rock'n'Roll Thunder" jest bliższe początkom rock and rolla, „Hard Times" zaś przywołuje brzmienia „Flick of the Switch" i ma chwytliwy refren.

Ogień z czasów „Back in Black" AC/DC wznieca „Sweet Candy". To jedna z najlepszych kompozycji na płycie. Mocna, pełna rockowego skupienia. Takie AC/DC jest najlepsze. Płyta na pewno zdemoluje światowe listy przebojów.

Krytycy szukający nowinek będą pewnie psioczyć, że album nie przynosi niczego nowego. Ale fani są szczęśliwi, bo rock and roll nie musi być nowoczesny, tylko dobry.

– Słyszałem kiedyś anegdotę o wodzu plemienia – mówił mi przed laty Angus Young, lider i gitarzysta. – Pewnego dnia pomyślał, że jego poddani są znudzeni jedzeniem mięsa i poczęstował ich kawiorem. Ale oni nie oczekiwali zmiany, byli zadowoleni z tego, co jedli dotąd. Wzięliśmy sobie tę naukę do serca. Od lat serwujemy fanom soczystego rocka.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"