W niedzielę szef izraelskiego MSZ Israel Katz powołał się na obraźliwy dla Polaków cytat, co doprowadziło do najgłębszego od lat kryzysu między Tel Awiwem i Warszawą. Ale Icchak Szamir wcale nie przypisywał Polakom genetycznego antysemityzmu. 23 lata temu mówił naszemu korespondentowi Aleksandrowi Klugmanowi:
„W ocenie postępowania narodu niebezpieczne są i niesłuszne wszelkie uogólnienia. Bo obok elementów, które podsycały nienawiść do Żydów, była w narodzie polskim światła część, która się temu sprzeciwiała i odcinała się od antysemickiej ksenofobii. Zresztą antysemityzm jest plagą niemal ogólnoświatową i Polska nie należy do państw szczególnie tą plagą dotkniętych. W tym sensie przypisywane mi słowa o »wyssaniu przez Polaków antysemityzmu z mlekiem matki« odbiegają całkowicie od mojego poglądu na tę sprawę. Jeśli tymi słowami poczuli się dotknięci antysemici w Polsce, nie zamierzam ich przepraszać, ale jeśli Polak wolny od wszelkich uczuć ksenofobii, czuł się moimi słowami obrażony, bardzo mi jest z tego powodu przykro, gdyż nie zamierzałem rzucać oskarżenia pod adresem całego narodu, bo sam jestem synem narodu, który z powodu takich oskarżeń wiele w swojej historii wycierpiał. Moje słowa nie miały także w żadnym wypadku charakteru oskarżenia całego narodu polskiego, bo tak nie uważam i nie miałem takiego zamiaru".