Los Polaka w rękach przysięgłych

Ława przysięgłych Sądu Koronnego w Exeter prawdopodobnie dziś ogłosi wyrok w sprawie Jakuba T. oskarżanego o gwałt na Brytyjce

Aktualizacja: 28.01.2008 16:23 Publikacja: 28.01.2008 03:04

Jakubowi T. grozi dożywocie

Jakubowi T. grozi dożywocie

Foto: PAP

Proces wywołuje ogromne zainteresowanie mediów i publiczności. Dziennik „Exeter Express and Echo” poświęcał mu w każdym wydaniu od dwóch do czterech kolumn. Mniej więcej co godzinę meldunek z sali sądowej pojawiał się też w Internecie. Dopiero w weekend, po raz pierwszy od wielu dni, sprawa Jakuba T. nie była dla lokalnych mediów tematem numer jeden. Wydaje się jednak, że to cisza przed burzą.

Dziś o 10.30 miejscowego czasu sędzia poinstruuje członków ławy przysięgłych, w jaki sposób mogą interpretować zebrany przez śledczych materiał. Potem przysięgli udadzą się na naradę, po której zadecydują o losie 24-letniego Polaka oskarżanego o gwałt.

– Werdykt może równie dobrze zapaść po kilku minutach, jaki i po kilku godzinach. Możliwe też, że w ogóle nie zapadnie w poniedziałek – mówi Mariusz Paplaczyk, jeden z obrońców Jakuba T.

Tymczasem do Exeter zjechali kolejni znajomi oskarżonego Polaka oraz dziennikarze. – Obawiam się, że wszyscy chętni do obejrzenia finału procesu mogą się na sali po prostu nie pomieścić – zaznacza Paplaczyk.Proces Jakuba T. trwał niespełna dwa tygodnie. Prokuratura zarzuca Polakowi brutalny gwałt na 48-letniej Jane H. Kluczowym dowodem jest badanie DNA – próbka pobrana z ciała ofiary zgadza się z materiałem genetycznym oskarżonego.

Przeciw Jakubowi T. miałyby też przemawiać nagrania z kamer przemysłowych. Na pierwszym widać, jak feralnej nocy Polak odłącza się od grupy znajomych. Na kolejnych przypominający go mężczyzna idzie w ślad za Jane H.

Jakub T. nie przyznaje się jednak do winy, a obrona podważa dowody. Adwokaci przypominają, że były dwa badania DNA i dopiero drugie wskazało na Jakuba. Śladów pozostawionych przez Polaka próżno też szukać na odzieży ofiary. Wreszcie – jak przekonują – filmy z kamer przedstawiają dwie różne osoby.

– Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Teraz los Jakuba jest w rękach 12 mieszkańców hrabstwa Devon – przekonuje Paplaczyk.

Przysięgli, wskazując na winę Polaka, muszą być jednomyślni. Jeśli tak się nie stanie, sędzia zarządzi kolejną naradę i głosowanie.

Po niej na winę Jakuba T. będzie musiało wskazać już tylko 11, a potem dziesięciu ławników. Jeśli choć trzech będzie miało wątpliwości – proces rozpocznie się od nowa. Oskarżony odejdzie wolny, jeśli tak zadecyduje większość.

Tymczasem opinie wśród mieszkańców miasteczka są podzielone. – Część chce dla niego dożywocia, część twierdzi, że jest niewinny – tłumaczy mecenas Paplaczyk.

W winę Jakuba nie wierzą jego znajomi ani rodzina. – W sobotę widziałam się z synem. Z jednej strony boi się werdyktu ławy, z drugiej cieszy, że ten koszmar dobiega końca. Z tego, co wiem, jeśli go uniewinnią, będzie mógł wstać i po prostu wyjść z sądu. Mam nadzieję, że na początku tygodnia wrócimy razem do Polski – podkreśla Lidia T., matka Jakuba.Jaki będzie wyrok, nie chcą spekulować nawet obrońcy Polaka. Sprawa jest bowiem wyjątkowo zawikłana. Jakubowi T. grozi dożywocie.

Kraj
Morawiecki o Brzosce, Tusku i ostrym wpisie Janusza Kowalskiego. "Niech mnie pan nie rozśmiesza"
Kraj
Krystyna Piórkowska złowiła kolejnego polonika
Kraj
Nie pokażesz prawa jazdy, nie kupisz paliwa. Pomysł KO na poprawę bezpieczeństwa
Kraj
Pożar hali w Gdańsku. Co wiadomo o przyczynach?
Kraj
Nowy sondaż partyjny: KO na pozycji lidera, goni ją PiS. Kto poza Sejmem?