Seksafera za zamkniętymi drzwiami

Przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie. Byli posłowie Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński oskarżeni są o seksualne wykorzystywanie partyjnych działaczek, a Łyżwiński także o zgwałcenie aktywistki z Tomaszowa Mazowieckiego. Do sądu przywieziono go z aresztu w kajdankach i wprowadzono bocznym wejściem.

Aktualizacja: 07.05.2008 05:30 Publikacja: 07.05.2008 05:21

Seksafera za zamkniętymi drzwiami

Foto: Rzeczpospolita

O utajnienie procesu wystąpiła łódzka prokuratura. Zaprotestowali oskarżeni i ich obrońcy.

– Zanim zostałem dopuszczony do akt, niemal wszystko zostało już ujawnione. Informacje zawarte w zeznaniach wyczytałem w prasie – przekonywał mecenas Wiesław Żurawski. – Postawiło to Łyżwińskiego w sytuacji, w której nie miał możliwości publicznej obrony.

Oczekuję sprawiedliwości, czyli ukarania winnych - powiedziała Aneta Krawczyk, była działaczka Samoobrony

Lepper był bardziej dosadny: – Czego się pan boi, panie prokuratorze? – pytał.

Sąd zdecydował jednak, że rozprawy będą się toczyć za zamkniętymi drzwiami. Adwokaci oskarżonych zasypali sąd wnioskami formalnymi. Chcieli m.in. uchylenia jednego z punktów oskarżenia wobec Leppera, próbowali podważyć właściwość piotrkowskiego sądu do prowadzenia sprawy. Sąd oddalił te wnioski.

Prokurator odczytał akt oskarżenia. Jutro zeznania złoży Aneta Krawczyk, główny świadek oskarżenia i oskarżyciel posiłkowy. – Oczekuję sprawiedliwości, czyli ukarania winnych – mówi „Rz”. – Na pewno uczestniczenie w procesie nie będzie dla mnie łatwe, ale do czwartkowego spotkania z oskarżonymi i ich adwokatami będę przygotowana psychicznie. Aneta Krawczyk, była dyrektorka biura poselskiego Łyżwińskiego, opowiedziała w grudniu 2006 r. red. Marcinowi Kąckiemu z „Gazety Wyborczej” o tym, że działaczki Samoobrony w zamian za pracę lub miejsce na liście wyborczej były zmuszane do świadczenia usług seksualnych przewodniczącemu partii i jego zastępcy.

Stanisław Łyżwiński, zanim trafił do aresztu, podważał wiarygodność Krawczyk. Podobnie czynił Lepper, który jako wicepremier i minister rolnictwa zwoływał konferencje prasowe, na których polemizował z zarzutami pokrzywdzonej. Uznał, że jej zeznania są bzdurne i nawet nie zajrzał w akta. Łyżwiński przeciwnie – przez dwa miesiące był dowożony do prokuratury, gdzie dokładnie je czytał.

Lepperowi grozi do ośmiu, a Łyżwińskiemu – do dziesięciu lat więzienia. Nie przyznają się do winy. – Jestem spokojny o wyrok, bo jestem niewinny – twierdził Lepper. – Mąż cieszy się, że proces się zaczął, bo wreszcie oczyści się z zarzutów – mówiła Wanda Łyżwińska.

Wśród dziennikarzy, którzy na sądowym korytarzu nagrywali Agatę Kalińską-Moc, pełnomocnika Anety Krawczyk, był pracownik biura Samoobrony. Powiedział, że nie robi niczego niezgodnego z prawem. – Mogę tylko zapytać, w jakim celu to robił i w jakim celu chciał je wykorzystać – stwierdziła mecenas Kalińska-Moc. – Przecież wszystkie moje wypowiedzi były rejestrowane przez media.

SAD

O utajnienie procesu wystąpiła łódzka prokuratura. Zaprotestowali oskarżeni i ich obrońcy.

– Zanim zostałem dopuszczony do akt, niemal wszystko zostało już ujawnione. Informacje zawarte w zeznaniach wyczytałem w prasie – przekonywał mecenas Wiesław Żurawski. – Postawiło to Łyżwińskiego w sytuacji, w której nie miał możliwości publicznej obrony.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku