Policjanci z olsztyńskiego CBŚ w październiku 2006 r. chcieli, by Piotra S., wtedy już ciężko chorego, przesłuchał prokurator w obecności sędziego. Jego zeznania miałyby walor równy tym złożonym przed sądem. Ale prokurator tego nie zrobił. Teraz S. nie żyje.
Piotr S. był bliskim znajomym Sławomira Kościuka – porywacza i zabójcy, który powiesił się w więziennej celi. To do niego, tuż po uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika, Kościuk przywiózł na tylnym siedzeniu auta „mężczyznę przykrytego kocem”, chcąc, by go przechował. S. się nie zgodził, a po programie „997” domyślił się, że skrępowany mężczyzna to Olewnik.
Pierwsze zeznania Piotr S. złożył w lipcu 2005 r., kolejne – które były przełomem w śledztwie – w listopadzie. Powiedział, że to Kościuk odpowiada za śmierć Olewnika, i opowiedział wszystko, z czego ten mu się zwierzał: że porywacze dostali „kasę w euro”, że chłopak „leży w ziemi”, a w sprawie brali udział gangsterzy nowodworscy. S. powiedział też o mężczyźnie o pseudonimie Bokser, o którym wspomniał mu szef gangu Wojciech F. Jak mówił Piotr S., Kościuk chwalił się, że jego siostra ma „układy” w Prokuraturze Krajowej i że go „nie ruszą”. – Piotr S. wiedział, że jest ciężko chory. Chyba dlatego sypał – ocenia jeden ze śledczych. Po pierwszych zeznaniach S. otrzymywał groźby. – Jak piśniesz słówko w sprawie Sławka, to cię zawiniemy – usłyszał od gangsterów, którzy podjechali pod jego dom czarnym BMW. Mimo kolejnych gróźb S. nie wycofał zeznań. Dzięki nim Kościuk ugiął się pod ciężarem dowodów, jakie zebrało olsztyńskie CBŚ. Porywacze trafili za kraty, znaleziono ciało ofiary.
Piotr S. mówił także o faktach ważnych dla wyjaśnienia błędów w śledztwie. Zeznał, że szef gangu miał zaprzyjaźnionego policjanta Andrzeja, którego widywał na jego posesji. Gangster zapisał telefon do policjanta pod hasłem „niebieski”. – Mógłbym go rozpoznać – deklarował świadek. Czy tajemniczy Andrzej to „kret” wynoszący gangsterom informacje?
Inny ważny fakt: Piotr S. widział, jak Kościuk, szef gangu Wojciech F., wspólnik ofiary Jacek K. i były płocki policjant Wojciech K. kłócili się na dworcu o 70 tys. zł. – Podawał szczegóły na wagę złota – ocenia nasz rozmówca. Piotr S. był wiarygodnym świadkiem. Ci, których wskazał, brali udział w porwaniu.