„Witam, przesyłam Państwu link do strony, na której należy zagłosować dobrowolnie i zgodnie z własnym sumieniem na Pana Starostę Tomasza Bugajskiego. Jest to sonda na człowieka roku 2007. Ewentualnych dywersantów zlokalizują nasi informatycy. Dziękuję za głosy” – taki e-mail trafił do pracowników Starostwa Powiatowego w Pile.
Napisał i rozesłał go asystent starosty – prominentnego w regionie działacza PO, członka wojewódzkich władz partii. I choć starosta człowiekiem regionu w Wielkopolsce ostatecznie nie został, e-mail wywołał w mieście burzę.
– Widać tutaj wyraźną groźbę wobec nielojalnych pracowników – grzmi Jacek Ciechanowski, przewodniczący klubu radnych PiS.
I zapowiada, że o sprawie zawiadomi Państwową Inspekcję Pracy.Sekunduje mu lider miejscowych struktur PiS Maks Kraczkowski: – Nie sądzę, aby taki e-mail mógł powstać bez wiedzy starosty. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy polityka oderwała się od przyzwoitości. To próba kreowania swojego wizerunku za wszelką cenę.
Starosta Bugajski przekonuje, że nic o e-mailu nie wiedział, a sprawę potraktował niezwykle poważnie. – Mój asystent usłyszał surową reprymendę – zapewnia. Po chwili dodaje: – Przy liczbie głosów, które otrzymałem, te oddane przez urzędników nie mają znaczenia. A poza tym proszę rozstrzygnąć, czy sprawa warta jest aż takiego rozgłosu.