–Silna osobowość. Świetnie sobie radził w biznesie – tak o Tadeuszu S. mówi Andrzej Grzyb, lider PSL w Wielkopolsce. Przez kilka lat zasiadali wspólnie w Sejmie. W połowie lat 90. ich drogi się jednak rozeszły.
Dziś S. zasiądzie na ławie oskarżonych. Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim zarzuca mu pranie pieniędzy.Byłemu posłowi grozi nawet dziesięć lat więzienia.
Początki afery, w którą jest zamieszany, sięgają schyłku lat 90. Wówczas dwaj biznesmeni z Jarocina postanowili zarobić na nielegalnym hazardzie. Znaleźli wspólnika, na którego nazwisko założyli firmę. Oficjalnie zawiadywała ona automatami do gier zręcznościowych. Biznesmeni zawierali umowy dzierżawy z właścicielami barów i restauracji rozsianych po całej Polsce. W lokalach umieszczali maszyny. Ich liczba rosła w zawrotnym tempie.W 2004 roku zbliżyła się do1,5 tys. Automaty były jednak wykorzystywane winny sposób niż deklarowali biznesmeni.
W barach zawierano nielegalne zakłady. Właściciele lokali pod stołem inkasowali od klientów należności i wypłacali wygrane. 40 proc. zysków wędrowało do centrali. Resztę dzielili między siebie właściciel baru i przedstawiciel gangu.
Po kilku latach biznesmeni postanowili zalegalizować działalność. Zamierzali założyć firmę Eurosystem. Jednak musieli wnieść do spółki duży kapitał zakładowy. Posiadali pieniądze,ale nie bardzo potrafili udowodnić, skąd je mają. Pochodziły przecież z nielegalnego hazardu.