Znaczący wkład w dzieło odrodzenia niepodległej Rzeczypospolitej przypadł amerykańskiej Polonii. W chwili wybuchu I wojny światowej liczyła ona w Stanach Zjednoczonych około 3 milionów osób. Była to głównie emigracja ludowa, zarobkowa, której szczególny napływ przypadł na przełom XIX i XX wieku. Największymi skupiskami polskiej ludności były tereny od Wschodniego Wybrzeża po wielkie jeziora na pograniczu z Kanadą. Życie polonijne ogniskowało się zrazu w polskich parafiach, ale i powstających stowarzyszeniach o charakterze samopomocowym, których działalność objęła z czasem wiele stanów Ameryki.
Część organizacji – m.in. Związek Narodowy Polski, Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie, Związek Polek w Ameryce, Związek Sokolstwa Polskiego – jako jeden z głównych punktów statutowych umieszczało działalność na rzecz odzyskania niepodległości przez Polskę. Mnożyły się patriotyczne grupy o mundurach stylizowanych na historyczne i wyszukanych nazwach (Towarzystwo Rycerzy Polskich pod opieką św. Michała Archanioła, Ochotnicy Pułaskiego, Towarzystwo Gwardii Kościuszki, Towarzystwo Wolnych Polskich Krakusów), których członków obowiązywały elementy musztry wojskowej. Ich udział w obchodach polskich świąt narodowych wzmagał tęsknotę za prawdziwym polskim wojskiem i niepodległą ojczyzną. Dowodem na to była choćby 100-tysięczna manifestacja Polonii amerykańskiej w maju 1910 r. w Waszyngtonie z okazji odsłonięcia pomników Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego. Uroczystości towarzyszył Kongres Narodowy Polski, którego delegaci jednogłośnie uchwalili wniosek: „My, Polacy, mamy prawo do bytu samodzielnego, narodowego i uważamy za swój święty obowiązek dążyć do osiągnięcia niepodległości politycznej naszej ojczyzny”.
Był to moment przełomowy w działalności organizacji polonijnych, spośród których najbardziej rwało się do czynu Sokolstwo, połączone w 1912 r. w Związek Sokolstwa Polskiego w Ameryce, z doktorem Teofilem Starzyńskim jako prezesem, który wprowadził regularne szkolenia o charakterze wojskowym.