13 grudnia 1981 roku wracałem z Warszawy do Wrocławia. Kongres Kultury Polskiej, w którym uczestniczyłem, został przerwany, część delegatów aresztowana. Jechałem prawie pustym pociągiem przez puste pola i łąki, mijałem wyludnione dworce. We Wrocławiu w niektórych miejscach stały czołgi, zasieki z drutu. Podobną pustkę zobaczyłem potem na biało-szarych obrazach Jerzego Kaliny „Zima ’81” i „Zima ’82”, a w pracowni Edwarda Dwurnika oglądałem serię błękitnych pejzaży miejskich z czołgami i płotami z drutu. Były to jedne z wielu prac, które powstały wkrótce po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.
[srodtytul]Szok stanu wojennego[/srodtytul]
Szok wywołany tą decyzją wyzwolił masową reakcję w środowiskach twórców. Duża część artystów przyłączyła się do bojkotu państwowych instytucji – wystawiali w prywatnych mieszkaniach, uczestniczyli w szerokim ruchu kulturalnym pod patronatem Kościoła katolickiego. W swoich pracach wyrażali bunt, sprzeciw, pytali o kondycję człowieka, o granice wolności, dokumentowali konkretne sytuacje bądź odwoływali się do uniwersalnych symboli.
Masowość ruchu nie sprzyjała utrzymaniu dobrego poziomu wystawianych prac. Brak selekcji powodował, że obok dzieł wartościowych pojawiła się duża ilość miernych, wręcz kiczowatych. Patronat Kościoła nad środowiskami twórczymi skłaniał wielu artystów do posługiwania się ikonografią chrześcijańską, ale tylko dla nielicznych stanowiła ona źródło autentycznych inspiracji. W okresie tym powstały jednak także prace dobre, rozpoczęły działalność grupy artystyczne, które w istotny sposób wpłynęły na sztukę polską, miały miejsce performance i happeningi o oryginalnym charakterze.
[srodtytul]Z wiary i z wątpienia[/srodtytul]