Reklama

Najfajniejszy był moment zmartwychwstania

Wojciech Olejniczak - europoseł SLD z Warszawy, aż do oficjalnego komunikatu PKW nie było wiadomo, czy zdobył mandat do PE

Publikacja: 10.06.2009 03:06

Najfajniejszy był moment zmartwychwstania

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Rz: Co pan czuł, gdy przez wiele godzin nie było wiadomo, czy dostał się pan do Strasburga?[/b]

Wojciech Olejniczak: Nic, bo byłem pewny mandatu. To TVN 24 rozpętał histerię wokół mojej osoby. Próbowałem tłumaczyć dziennikarzom: panowie, nie idźcie tą drogą. Nie posłuchali mnie. W efekcie wysłuchałem wielu mów pogrzebowych na swój temat. Jedne, jak Leszka Millera, były uszczypliwe, inne – np. Aleksandra Kwaśniewskiego– pełne troski. Dostałem też wiele esemesów ze słowami otuchy, żebym się nie martwił. Najfajniejszy był moment zmartwychwstania, bo wyobraziłem sobie miny tych wszystkich, którzy mnie pochowali.

[b]Trochę nerwów jednak było, skoro przed wieczorem wyborczym poszedł pan z żoną do kina.[/b]

To kino wyszło przypadkiem. W niedzielę rano przyjechali do mnie rodzice i znajomi, dom był pełen ludzi, wszyscy razem poszliśmy głosować. Wieczorem wszyscy się rozjechali i nie bardzo wiedzieliśmy z żoną, co robić dalej, bo wieczór wyborczy zaczynał się dopiero o 22. Wtedy zadzwonił Jerzy Szmajdziński i powiedział, że idzie do kina. Oboje z żoną, nie zastanawiając się, wsiedliśmy do taksówki i też pojechaliśmy do kina. Film był ciekawy, o amerykańskich politykach, dziennikarzach i wojnie w Iraku, więc nie żałuję.

[b]A jak pan ocenia wynik SLD – UP? 12 proc. chyba nie zachwyca?[/b]

Reklama
Reklama

12 proc. to nie jest powód do zadowolenia. Gdy w 2007 roku w koalicji z LiD zdobyliśmy 13 proc. głosów, Grzegorz Napieralski, wówczas sekretarz generalny SLD, stwierdził, że to nie jest wynik satysfakcjonujący. Ja dzisiaj mówię to samo. Takie poparcie to jest stan, w którym pozostajemy od kilku lat i dłużej nie powinniśmy, bo on grozi zawałem. Czas na poważne rozmowy, bo na cud nie ma co liczyć. Fakt, że nie ma już konkurentów na lewicy, to z jednej strony dobrze, a z drugiej – źle. Do tej pory mogliśmy liczyć, że zjednoczenie przysporzy nam głosów. Ale dziś nie ma się już z kim jednoczyć.

[b]Rz: Co pan czuł, gdy przez wiele godzin nie było wiadomo, czy dostał się pan do Strasburga?[/b]

Wojciech Olejniczak: Nic, bo byłem pewny mandatu. To TVN 24 rozpętał histerię wokół mojej osoby. Próbowałem tłumaczyć dziennikarzom: panowie, nie idźcie tą drogą. Nie posłuchali mnie. W efekcie wysłuchałem wielu mów pogrzebowych na swój temat. Jedne, jak Leszka Millera, były uszczypliwe, inne – np. Aleksandra Kwaśniewskiego– pełne troski. Dostałem też wiele esemesów ze słowami otuchy, żebym się nie martwił. Najfajniejszy był moment zmartwychwstania, bo wyobraziłem sobie miny tych wszystkich, którzy mnie pochowali.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Wolność nie jest dana raz na zawsze
Kraj
Zaprzysiężenie Prezydenta RP Karola Nawrockiego. Program uroczystości, marsz i utrudnienia w ruchu
warszawa
Dziwidło olbrzymie zakwitło! Drugi raz w historii Polski
Kraj
Nalot policji na „ryczące” auta. 113 mandatów na kwotę 25 tysięcy złotych w dwa dni
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama