Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która badała nieprawidłowości w PZU, do jakich miało dojść za prezesury Cezarego Stypułkowskiego, nie dopatrzyła się przestępstwa - ustaliła "Rz". - Decyzja ta jest prawomocna - powiedział "Rz" Radosław Skiba z warszawskiej okręgówki.
Były szef PZU był w tej sprawie podejrzany o działanie na szkodę spółki. Zarzuty dotyczyły umowy zawartej przez spółkę za jego czasów, w maju 2006 r. z firmą konsultingową PricewaterhouseCoopers. Za prawie 270 tysięcy złotych ubezpieczyciel zlecił jej dokonanie przeglądu domniemanych nieprawidłowości w Oddziale PZU SA we Wrocławiu. Umowę zawarto, chociaż w tym samym czasie taką inspekcję prowadziło już Biuro Kontroli Wewnętrznej PZU. Według prokuratury zatrudnienie firmy konsultingowej było w tym przypadku niepotrzebne.
Z informacji "Rz" wynika, że na decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa wpłynęło m.in. pismo aktualnego prezesa PZU Andrzeja Klesyka. - Była to odpowiedź na pismo prokuratorzy z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy - mówi prokurator Skiba.
Jaka była treść dokumentu? Szef PZU stwierdził, że spółka nie czuje się pokrzywdzona podpisaniem umowy z PricewaterhouseCoopers. Sprawa kontrowersyjnej umowy zawartej przez PZU została wyodrębniona do odrębnego postępowania.
Wcześniej wątek ten był badany w ramach śledztwa dotyczącego milionowych nieprawidłowości w PZU. Zawiadomienie w tej sprawie w 2007 r. skierował ówczesny prezes spółki Jaromir Netzel. Według niego wątpliwości budziły umowy konsultingowo-doradcze z takimi firmami jak m.in. McKinsey i Boston Consulting Group (BCG) zawarte przez PZU, kierowane wówczas przez Stypułkowskiego. Przedstawicielem BCG, który podpisywał umowy z PZU był właśnie Andrzej Klesyk, aktualny prezes PZU. Nie był jednak przesłuchiwany w tej sprawie. Dlaczego przesłał prokuraturze pismo z korzystnym dla Stypułkowskiego stanowiskiem? Do momentu opublikowania tej informacji nie otrzymaliśmy z PZU komentarza w tej sprawie.