Zgodnie z zapowiedzią Donalda Tuska stanowisko miał stracić wczoraj szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jednak do zamknięcia tego wydania „Rz” nie nadeszła wiadomość o odwołaniu Kamińskiego. Czy to znaczy, że premier posłuchał apeli opozycji i wstrzymał dymisję, by zaczekać na zaopiniowanie wniosku w tej sprawie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
Według Władysława Stasiaka, szefa Kancelarii Prezydenta, Lech Kaczyński ma na jej wydanie dwa tygodnie.
Donald Tusk twierdził wcześniej, że nie będzie czekał na głowę państwa. – Nie będę uwzględniał wykrętów administracji prezydenckiej – zapowiadał.
Taki zamiar oburzył posłów PiS. Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło mówił nawet o Trybunale Stanu dla Donalda Tuska.
– Premierowi nie opłaca się ryzykować, że Kamiński przed jakimś sądem wygra proces o bezprawne usunięcie go ze stanowiska. Wprawdzie żaden sąd go na stanowisko nie przywróci, ale to będzie oznaczało, że również szef ABW powołany bez opinii prezydenta objął funkcję z naruszeniem prawa – mówi „Rz” jeden z polityków PO, zaznaczając jednak, że decyzja w sprawie szefa CBA „może zapaść w każdej chwili”.