Dlaczego tygodnik zdecydował się wyróżnić słynnego agenta, który pracował przy sprawach byłej posłanki PO Beaty Sawickiej i Weroniki Marczuk-Pazury?
– Postanowiliśmy docenić w ten sposób bezkompromisową walkę z korupcją – tłumaczy Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. – Agent „Tomek”, nie zważając na polityczną i medialną nagonkę, łapał przestępców z najwyższej półki politycznej, nawet wśród tzw. celebrytów. Skutecznie złamał tabu, które zakazywało interesowania się przez organa ścigania tymi osobami.
– To jest nagroda dla wirtualnego agenta, którego wizerunek został niemal w 100 proc. wykreowany przez media – uważa Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. – Dlatego trudno mi komentować jej przyznanie, gdyż nie wiem, czy na tej decyzji zaważyły rzeczywiste dokonania CBA, czy też te medialne sensacje.
O agencie funkcjonującym pod pseudonimem Tomasz Małecki zrobiło się głośno w 2007 r. Odegrał główną rolę w zatrzymaniu posłanki Sawickiej, która przyjęła 50 tys. złotych łapówki. Parlamentarzystka tłumaczyła, że „Tomek” ją uwiódł. W tym roku o agencie znów zrobiło się głośno, tym razem w związku z zatrzymaniem Marczuk-Pazury, która również przyjęła łapówkę.
Wręczenie nagrody „GP” odbędzie się 27 stycznia. Czy wyróżniony pojawi się na gali? – Będzie z tym problem – mówi Dobrzyński i dodaje, że wciąż pozostaje on agentem CBA i musi pozostać zakonspirowany.