Cieślewicz zmarł w szpitalu 3 marca 1982 roku. Miał 29 lat. Kilkanaście dni wcześniej brał w udział w demonstracji zorganizowanej dla upamiętnienia pierwszej rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.

Kiedy po zakończeniu protestu czekał na tramwaj, został ciężko pobity przez grupę zomowców. Niedługo potem ruszyło śledztwo w tej sprawie. Było on jednak farsą - wspomina Piotr Lisiewicz, lider Naszości. Sprawa trafiła do sądu dopiero w 1991 roku. Na ławie oskarżonych zasiadł jeden z zomowców, którego udało się zidentyfikować. Uniknął on jednak kary. Sąd nie zdołał bowiem rozstrzygnąć, czy to on zadał śmiertelny cios. - Mam nadzieję, że doczekamy się sprawiedliwości, a winni tej zbrodni zostaną ukarani - mówi Lisiewicz.

Działacze Naszości upamiętniają rocznicę śmierci Cieślewicza od 1996 roku.