To i tak lepiej, niż rok temu, kiedy podczas, jak to określili ludzie PO, "rewolucji październikowej" (ach, ta platformerska wrażliwość historyczna) mieli przyjąć coś koło 120 ustaw. Wtedy skończyło się na niczym. Czy teraz, teraz, skoro zadanie jest trzy razy łatwiejsze, będzie inaczej? Nie bardzo. Trzy razy zero daje nadal zero.

Marszałek sejmu Grzegorz Schetyna przybył z gospodarską wizyta do "Super Expressu". Dostojnego gościa witały najwyższe władze redakcyjne, z redaktorem naczelnym Sławomirem Jastrzębowskim na czele. Gość zagrał z nim w piłkarzyki, zjadł tradycyjną kanapeczkę, a następnie zdradził, że "podobnie jak większość polityków rozpoczyna od Super Expressu". Jak donosi gazeta, dostojny gość "z zainteresowaniem przyglądał się jak pracuje redakcja i jak powstaje opiniotwórcza gazeta". Mam dla marszałka Schetyny smutną wiadomość. O tym, jak poważną i opiniotwórcza gazetę pochwalił, świadczy tekst z jej dzisiejszej str. 3: "30-latka z Zachodniopomorskiego twierdzi, że Sebastian Karpiniuk, poseł PO, który zginął pod Smoleńskiem, jest ojcem jej córeczki". Bardzo to eleganckie, poważne, opiniotwórcze i fair wobec dostojnego gościa z Platformy, prawda?

W "Dzienniku Gazecie Prawnej" filozof Marcin Król filozofuje odrobinę o różnych rodzajach dyskryminacji. Wychodzi od grzechów minister Radziszewskiej, a jej wypowiedzi nazywa "zdumiewającymi". Ale nie to jest najfajniejsze, lecz ustęp o tym, że ludzie generalnie nie są równi, i w związku z tym dyskryminacji mam moc. Nie tylko płciowej, seksualnej, etnicznej, rasowej i religijnej. Profesor zwraca uwagę (jakże słusznie!), że "wiadomo, że ludzie maja różne IQ i nic się nie da na to poradzić." Oraz, że "jedni są pełni wdzięku i atrakcyjni, drudzy natomiast nie są i niemal od urodzenia wywiera to poważny wpływ na ich życie". W ten oto sposób tolerancyjnie i antydyskryminacyjnie profesor powiedział, że jak ktoś urodził się brzydki, to ma przechlapane, a jak głupi - to jeszcze gorzej. Trudno o lepsze rekomendacje dla nowego pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania. Szczególnie ciekawe dla mediów mogłyby być jego spotkania z niezbyt atrakcyjnymi osobami o niskim IQ. Marcin Król mógłby tolerancyjnie powiedzieć im prosto w nos, co o nich i ich badziewnym życiu myśli.

"Polska The Times" ekscytuje się faktem, że trener Lecha Poznań Jacek Zieliński może być - podobnie jak dziesiątki innych trenerów, działaczy, piłkarzy i sędziów - zamieszany w ustawianie meczów piłkarskich. Wielkie mi mecyje. w Takim np FC Platforma Obywatelska albo LKS Prawi i Sprawiedliwość wszystkie rozgrywki są ustawiane, i nikomu to nie przeszkadza. I tak jak w lidze, kiedy przechodzi do meczów (czyli wyborów), wszyscy udają, że gra jest czysta, a sędzia to nie przekupiony kalosz.