Wniosek podpisany przez Prokuratora Generalnego trafi do Marszałka Sejmu. To posłowie ostatecznie muszą lub nie wydać zgodę na uchylenie immunitetu. Warszawska prokuratura chce postawić posłance PiS Annie Sikorze zarzut znieważenia policjantów.

22 października na jednej z warszawskich ulic Żolibrza policjanci drogówki zatrzymali posłankę, bo - jak twierdzą - ta rozmawiała przez telefon komórkowy. Według policjantów Sikora zwymyślała funkcjonariuszy słowami - Możecie mnie w d... pocałować. Odmówiła przyjęcia 200 złotowego mandatu twierdząc że jest parlamentarzystką. Miała także krzyczeć, że zwolni ich z pracy. O zajściu napisał "Super Express".

Policjanci napisali notatkę służbową z zajścia i zgłosili sprawę w prokuraturze. Kilka dni po zdarzeniu, poseł Sikora złożyła skargę w sprawie zatrzymania jej przez policję. Według posłanki było zupełnie inaczej. Tłumaczyła dziennikarzom, że w ogóle nie rozmawiała przez komórkę a legitymację poselską wyciągnęła dopiero, jak policjanci zagrozili jej kajdankami. Prokuratura dała wiarę policjantom. - Za znieważenie funkcjonariusza publicznego grozi grzywna lub do roku więzienia - mówi prok. Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury.

Anna Sikora zasłynęła już z siarczystego języka podczas bitwy o KDT. - Wy gnoje, buraki! Wstydźcie się, że jesteście Polakami. Pojedziecie na szparagi do Niemczech ! - krzyczała do strażników miejskich w dniu eksmisji kupców z targowiska. Wcześniej wniosek o uchylenie immunitetu Sikorze skierowali w październiku także policjanci. Chcą ją obciążyć mandatem za rozmowę przez telefon podczas jazdy samochodem.