– To jest znak. Docenienie tego, co zrobiła Polska przez ostatnie lata – mówił w Radiu Zet marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna.
Jego zdaniem o zwróceniu uwagi przez amerykańskiego prezydenta na ostatnie 20 lat polskiej historii świadczy dobór rozmówców. Prezydent Barack Obama spotka się bowiem w sobotę z marszałkiem Senatu i działaczem opozycji demokratycznej – Bogdanem Borusewiczem, przywódcą „Solidarności" z czasów PRL, i pierwszym prezydentem wybranym w demokratycznych wyborach Lechem Wałęsą oraz pierwszym premierem po 1989 roku Tadeuszem Mazowieckim.
Obama będzie rozmawiał także z przywódcami polskich partii opozycyjnych. Jarosławem Kaczyńskim (PiS), Joanną Kluzik-Rostkowską (PJN) i Grzegorzem Napieralskim (SLD) oraz szefem koalicyjnego PSL Waldemarem Pawlakiem. O czym politycy będą rozmawiać z prezydentem USA? Szefowa PJN Joanna Kluzik-Rostkowska chciałaby, aby zostało to wcześniej skonsultowane.
– Chcemy mówić jednym głosem. Bez wcześniejszego spotkania z rządem i uzgodnienia najważniejszych tematów dla Polski w relacjach z Ameryką, sobotnie spotkanie będzie miało charakter jedynie kurtuazyjny – oceniła.
Jednak Robert Tyszkiewicz (PO), wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, uważa, że taka narada nie jest potrzebna. – Nie było nigdy takiej praktyki. Nie ma potrzeby uzgadniania stanowisk, bo wartość takiego spotkania polega właśnie na tym, że prezydent USA ma okazję poznać różnorodne opinie – podkreśla poseł. Konieczności takiego spotkania nie widzi także wiceprezes PiS Beata Szydło. – Przecież to będzie kurtuazyjne spotkanie, nie będą tam zapadały ważne decyzje. Politycy wiedzą, jak się zachować – mówi „Rz".