Uznanie obecnego modelu zarządzania działkami za niezgodny z prawem może mieć wiele pozytywnych skutków. Wczorajsza decyzja sędziów Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że w miastach może być więcej terenów pod inwestycje, spadną ceny nieruchomości w dobrych lokalizacjach, samorządy wzbogacą budżety o pieniądze ze sprzedaży atrakcyjnych gruntów. Monopol na zarządzanie tysiącami hektarów straci też wreszcie Polski Związek Działkowców (PZD). W szczegółach wszystko zależy jednak od polityków. Trybunał dał im 18 miesięcy na przygotowanie projektu ustawy, który „naprawi" obecne przepisy.
Wszystkie kluby parlamentarne deklarują, że przygotowując nową ustawę, będą chronić ich interesy. – Trzeba znaleźć rozsądny kompromis, który pozwoli działkowcom nadal użytkować ogrody, ale interesy samorządów też muszą zostać zabezpieczone – mówi „Rz" wiceszef Sejmowej Komisji Ustawodawczej Witold Pahl (PO). Jakiejkolwiek likwidacji ogródków sprzeciwia się opozycja. – To muszą pozostać tereny zielone – deklarują politycy PiS, SLD, Ruchu Palikota i Solidarnej Polski.
Tak czy inaczej partie muszą dojść do kompromisu, bo jeśli tak się nie stanie, obecne przepisy po prostu przestaną obowiązywać, co będzie dla działkowców najmniej korzystne.
– Właściciel, czyli głównie miasta, odzyskałby swobodę dysponowania działkami – zauważa Maciej Gawroński, radca prawny z kancelarii Bird & Bird. – Mogą wtedy pójść na rękę działkowcom i zawrzeć z nimi umowy dzierżawy, a ci będą prawdopodobnie płacić czynsz dzierżawny. Mogą też jednak zdecydować, by tereny pod ogrodami przeznaczyć na inne cele lub też po prostu sprzedać.
W tej sytuacji prawdopodobny scenariusz to wprowadzenie rekompensat dla osób, które stracą prawo do użytkowania działek w atrakcyjnym miejscu. Gminy, które otrzymają prawo do swojej własności, mogą zostać zobowiązane do zapewnienia im działki w innej lokalizacji. Nie będzie to już jednak centrum miasta, ale jego obrzeża.