Miasto świętej Edyty

Barokowy kościół Najświętszego Imienia Jezusa w kompleksie gmachów uniwersyteckich nad Odrą to pierwsza katolicka świątynia‚ do której weszła Edyta Stein

Publikacja: 09.08.2012 01:01

Neogotycki kościół pw. św. Michała‚ w którym przyszła święta od chwili chrztu modliła się podczas ka

Neogotycki kościół pw. św. Michała‚ w którym przyszła święta od chwili chrztu modliła się podczas każdego pobytu we Wrocławiu

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawałej GH Grzegorz Hawałej

Red

70 lat temu, prawdopodobnie 9 sierpnia 1942 roku, w niemieckim obozie zagłady KL Auschwitz II-Birkenau została zagazowana Edyta Stein

Po oblężeniu i zniszczeniu Wrocławia w 1945 r. najwięcej przedwojennych zabudowań ocalało w dzielnicy Ołbin, dawnym Przedmieściu Odrzańskim. Wśród szarych budowli przy ul. Nowowiejskiej wyróżnia się neoklasyczna kamienica z błękitno-żółtą elewacją‚ zwieńczona przeszklonym piętrem. „Tu mieszkała Edith Stein‚ ur. 1891‚ zgładzona 9.8.1942 w Auschwitz" – głosi napis na miedzianej kostce wmurowanej w chodnik. W mieście zachowało się wiele innych miejsc‚ z którymi przez 42 lata życia była związana św. Edyta.

Przedsiębiorcza wdowa

Kiedy zmarł ojciec rodziny‚ Zygfryd Stein‚ nikt nie wierzył‚ że wdowa z siedmiorgiem dzieci – najmłodsza‚ Edyta‚ miała wówczas dwa lata – która nigdy nie pracowała zawodowo‚ wyjdzie z pozostawionych przez niego długów. A już na pewno nie w to‚ że za 17 lat z własnych, zarobionych na handlu drewnem pieniędzy‚ kupi okazały dom w śródmieściu a obu najmłodszym córkom da gruntowne wykształcenie.

– Wbrew radom krewnych‚ by sprzedała źle prosperującą składnicę drzewa‚ Augusta postanowiła kontynuować mężowski biznes – wyjaśnia Krzysztof Kunert‚ wykładowca akademicki i dziennikarz – Zdarzało się jej wraz z robotnikami przerzucać drewno. Silna‚ zdecydowana‚ a przy tym wrażliwa na ludzkie potrzeby‚ wkrótce stała się jednym z najbardziej szanowanych wrocławskich przedsiębiorców.

W rezydencjalnej kamienicy przy ul. Nowowiejskiej‚ którą kupiła w 1910 r. rodzina Steinów, mieszkała do 1939 r. ‚ gdy większość mienia żydowskiego skonfiskowały niemieckie władze. Dziś w kamienicy mieści się Towarzystwo im. Edyty Stein. Organizuje wystawy‚ przedstawienia‚ konferencje.

Album rodzinny

Grób Zygfryda Steina zachował się do dziś na starym cmentarzu żydowskim przy ul. Ślężnej. Trudno byłoby go znaleźć‚ gdyby nie prowadzące z głównej alei drewniane drogowskazy. Wysoki marmurowy pomnik zwieńczony wazą sąsiaduje z niemieckojęzycznymi inskrypcjami na płytach. Na zwieńczeniu‚ starym żydowskim zwyczajem‚ ktoś ułożył kamienie – znak pamięci o zmarłym.

– Mimo że na cmentarzu jest mnóstwo bardziej interesujących pod względem architektonicznym grobowców‚ zwiedzający często szukają właśnie miejsca spoczynku rodziców Edyty – mówi Ewa Pluta‚ rzecznik prasowy Muzeum Miejskiego.

Augusta‚ która zmarła w 1936 r.‚ spoczywa kilkaset metrów dalej‚ przy głównej alei‚ pod modernistyczną płytą ze sjenitu. W tle jej grobowca są tradycyjne macewy ustawione gęsto i oplecione bluszczem oraz ogromne budowle grobowe znanych żydowskich rodów.

W domu Steinów najcenniejszą pamiątką‚ która pozostała po rodzicach‚ jest mieszczańska biblioteczka i kredens z lat 20. w kolorze ciemnego orzecha. Należące do wyprawy ślubnej starszej siostry, Erny‚ do kamienicy wróciły po 60 latach aż ze Stanów Zjednoczonych‚ podarowane Towarzystwu przez jednego z jej potomków. W znajdującym się od podwórka salonie Augusty można obejrzeć rodzinne zdjęcia. Dziewięcioletnia Edyta Stein‚ obok niewiele starszej siostry Erny‚ spogląda na zwiedzających szeroko otwartymi‚ ciemnymi oczami. Obok Edyta podczas wycieczki na Śnieżkę w klasie maturalnej‚ w przerwie gry w tenisa‚ jako studentka w Getyndze‚ nauczycielka w Instytucie Sióstr Dominikanek w Spirze. Na wiszącej tuż nad kredensem fotografii pomiędzy pięcioma córkami i dwoma synami‚ tuż obok żony‚ stoi Zygfryd Stein. To fotomontaż – zdjęcie wykonano ok. 1894 r. ‚ już po śmierci Zygfryda‚ a jego podobiznę fotograf wkleił na prośbę Augusty.

„Kochany Panie Ingarden. »Pracuję« ciągle jeszcze nad analizą osoby. Ilościowo zrobiłam niemało‚ ale co z tego zostanie – nie umiem osądzić... Zaproponowałam‚ że pozostanę nadal we Fryburgu. (...) jeżeli Husserl nie przyzwyczai się znowu do uważania mnie za współpracownika (...)‚ będziemy musieli się rozstać". Ten z 1918 r. i inne listy Edyta pisała w rodzinnym salonie, dziś sali wykładowej, na pierwszym piętrze‚ podczas wakacyjnych odwiedzin w domu. Okna pokoju wychodzą na wybrukowaną granitową kostką ulicę. To stąd Augusta żegnała udających się w podróż członków rodziny. Nie pojawiła się tylko 13 października 1933 r.‚ gdy Edyta wyjeżdżała z domu po raz ostatni – by wstąpić do zakonu sióstr karmelitanek w Kolonii.

Księżniczka z książką w dłoni

Kamienica Pod Srebrnym Hełmem przy ul. Kuźniczej, o której pisała w autobiograficznych „Dziejach pewnej rodziny żydowskiej", należy do najbardziej dekoracyjnych w mieście. Przedwojenną cukiernię Ilgenia zastąpił jednak bar. Ulicę zamyka od północy budynek uniwersytetu‚ a dokładniej stanowiący jego część barokowy kościół Najświętszego Imienia Jezusa. Kompleks wznieśli na początku XVII w. jezuici mimo sprzeciwów protestanckiej rady miasta. W bogato zdobionym wnętrzu świątyni znajduje się jedna z trzech wiernych kopii rzymskiej „Piety" Michała Anioła.

– To pierwsza katolicka świątynia‚ do której weszła Edyta. Miała wówczas 20 lat – wyjaśnia Danuta Mrozowska‚ kustosz Domu Edyty Stein. – Wcześniej oglądała je tylko z zewnątrz‚ by nie przeszkadzać innym w modlitwie.

Główne wyjście z kościoła prowadzi wprost do reprezentacyjnego gmachu uniwersytetu. Pomalowany kilka lat temu na żółto „w stylu epoki" – zupełnie jak wówczas‚ gdy Edyta studiowała na nim psychologię‚ filozofię‚ historię i germanistykę – szczyci się jedną z najdłuższych w tej części Europy fasad (160 m)‚ a także pełnym przepychu wnętrzem Auli Leopoldyńskiej zaliczanej do najcenniejszych świeckich zabytków późnego baroku.

„Budynek o grubych murach", jak go nazywała, szybko stał się dla Edyty ukochany i bliski. „W wolnych godzinach‚ znalazłszy pustą salę wykładową‚ lubiłam siedzieć na jednej z szerokich desek okiennych‚ wypełniających głębokie nisze w murze‚ i tam pracowałam. Z tej wysokości mogłam patrzeć na rzekę i most Uniwersytecki‚ na którym wrzało życie, i miałam wrażenie‚ że jestem księżniczką na zamku" – wspominała później. Edyta należała do jednego z pierwszych roczników kobiet‚ którym pozwolono studiować na tej uczelni.

Słowiki i filozofia

Na Starym Mieście nie ma chyba ulicy‚ po której by nie chodziła późniejsza święta. Barokowy budynek Zakładu Antropologii, dawnego konwiktu jezuitów‚ znajdujący się naprzeciw kościoła uniwersyteckiego‚ był świadkiem dysput grupy pedagogicznej‚ do której należała w czasach studenckich. Gdy zamykano go wieczorem‚ dyskutanci przenosili się do kawiarni lub latem – do największego w mieście Parku Szczytnickiego‚ by „posłuchać śpiewu słowików". Przy pl. Nankiera, w klasycystycznym budynku‚ wzniesionym w miejscu rezydencji książąt opolskich‚ znajdowało się gimnazjum im. Wiktorii‚ do którego uczęszczała. W wybudowanym na początku XX w. budynku przy ul. Poniatowskiego kończyła gimnazjalną edukację. Kilka lat później‚ w 1916 r. ‚ podczas rocznego pobytu we Wrocławiu pracowała tu jako nauczycielka łaciny‚ pisząc równocześnie pracę doktorską.

Bardzo lubiła Ostrów Tumski‚ położoną na wyspach najstarszą część miasta. Wspaniałe wieże gotyckiego kościoła św. Krzyża‚ bogato rzeźbiony portal katedry‚ niskie‚ dystyngowane proste domy kanoników sprawiały‚ że czuła się tu jak „w świecie ciszy i pokoju‚ przeniesiona w dawno minione stulecia". Ten zakątek do dziś jest najbardziej urokliwym miejscem we Wrocławiu. Szczególnie wieczorami‚ gdy delikatnie oświetlają go płomienie oryginalnych latarni gazowych.

Dwie świątynie: historia nawrócenia

„Niemieccy Żydzi w niemieckim państwie budują też w niemieckim stylu" – mawiał słynny XIX-wieczny budowniczy Edwin Opller. Potężna neogotycka synagoga jego autorstwa‚ zwana „liberalną"‚ górowała nad zabudowaniami Śródmieścia. Na przedwojennych pocztówkach można podziwiać neoromańskie łuki‚ liczne wieże‚ imponujących rozmiarów kopułę oraz bogato wyposażone wnętrze w stylu orientalnym. Synagoga była zaliczana – wraz z berlińską – do najpiękniejszych w państwie niemieckim. Narodowi socjaliści zniszczyli ją podczas nocy kryształowej.

– Do tej synagogi Edytę wraz ze starszym rodzeństwem przyprowadzała mama – wyjaśnia Danuta Mrozowska. – Do czasu kiedy czternastolatka zdecydowała‚ że nie będzie chodzić do szkoły‚ a kilka miesięcy później świadomie, jak podkreślała, przestała się modlić‚ deklarując się jako ateistka. Decyzję o powrocie do wiary, ale już nie żydowskiej, lecz katolickiej‚ podjęła 16 lat później‚ pod wpływem wieloletnich przemyśleń‚ świadectw znajomych, a ostatecznie za sprawą lektury pism św.

Teresy z Avilli. Chrzest przyjęła 1 stycznia 1922 r. w Bag Bergzabern. Dziś na miejscu synagogi stoi prosty granitowy pomnik z pamiątkowymi napisami. Ukryty pomiędzy budynkami sądu a przedszkolem nie zwraca uwagi przechodniów.

W tym samym czasie‚ co synagogę liberalną‚ wzniesiono jeden z najwspanialszych neogotyckich kościołów katolickich na Śląsku – pw. św. Michała‚ do którego Edyta przychodziła od momentu chrztu podczas każdego pobytu we Wrocławiu. Możemy dziś usiąść w pierwszych po prawej stronie ławkach‚ w tym samym miejscu‚ w którym zawsze się modliła. Niestety‚ neogotyckie wnętrze‚ dobrze widoczne z tych miejsc, nie jest tym‚ na które patrzyła późniejsza patronka Europy. Zniszczony w 70 proc. kościół odbudowano po II wojnie światowej.

Dziś z domu rodzinnego przy ul. Nowowiejskiej prowadzi tu niewielka ulica Edyty Stein. Z dala między drzewami zobaczyć można dwie ażurowe ceglane wieże. Gdy podejdziemy nieco bliżej, widać łuki okien bocznej kaplicy. Poświęcono ją z okazji setnej rocznicy urodzin wrocławskiej świętej w 1991 r. Marmurowy ołtarz w kształcie otwartej Biblii mieści urnę z ziemią oraz prochami pomordowanych w Auschwitz–Birkenau. „Witaj Krzyżu Jedyna Nadziejo" – brzmi umieszczony na nim napis.

Ostatnia stacja

Dworzec Główny we Wrocławiu był prawdopodobnie jednym z ostatnich miejsc‚ w jakich widziano Edytę w drodze do Auschwitz. Wzniesiony z ogromnym rozmachem‚ w stylu angielskim‚ przypomina arystokratyczny pałac. Reprezentacyjna fasada i hale peronowe nakryte ogromnymi stalowymi konstrukcjami były dumą XIX-wiecznych architektów. To tu‚ 7 sierpnia 1942 r. Johannes Wieners‚ wojskowy pocztowiec‚ miał rozmawiać z jadącą w jednym z transportów zakonnicą. – To mogła być Edyta – twierdzą Norman Davies i Roger Moorehouse w książce o Wrocławiu pt. „Mikrokosmos". „To moje ukochane miasto rodzinne – miała powiedzieć. – Nigdy go już nie zobaczę. Jedziemy na śmierć".

70 lat temu, prawdopodobnie 9 sierpnia 1942 roku, w niemieckim obozie zagłady KL Auschwitz II-Birkenau została zagazowana Edyta Stein

Po oblężeniu i zniszczeniu Wrocławia w 1945 r. najwięcej przedwojennych zabudowań ocalało w dzielnicy Ołbin, dawnym Przedmieściu Odrzańskim. Wśród szarych budowli przy ul. Nowowiejskiej wyróżnia się neoklasyczna kamienica z błękitno-żółtą elewacją‚ zwieńczona przeszklonym piętrem. „Tu mieszkała Edith Stein‚ ur. 1891‚ zgładzona 9.8.1942 w Auschwitz" – głosi napis na miedzianej kostce wmurowanej w chodnik. W mieście zachowało się wiele innych miejsc‚ z którymi przez 42 lata życia była związana św. Edyta.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo